Żodzik startowała "u siebie", bo przecież mieszka w Białymstoku, jest zawodniczką tamtejszego Podlasia i świetnie radzi sobie pod okiem trenera Roberta Nazarkiewicza. Podążyła w ślady Krysciny Cimanouskiej, która też w swoim byłym kraju nie mogła czuć się już bezpiecznie, w Polsce może zaś realizować sportowe marzenia. I to na najwyższym światowym poziomie, co pokazała w połowie lutego w Toruniu, skacząc - poza konkursem - w halowych mistrzostwach Polki 1.97 m. To wynik, który formalnie dał jej olimpijskie minimum, ale... nie zapewnił nominacji do Paryża. Formalnie bowiem Żodzik nie miała polskiego obywatelstwa - taka decyzja zapadła dopiero w marcu, po podpisie prezydenta Andrzeja Dudy. Została jeszcze kwestia zakończenia karencji w World Athletics, przy zmianie kraju, a ta upłynie po 20 czerwca. No i oficjalna decyzja panelu tej światowej organizacji, która też może - choć nie musi - zebrać się przed igrzyskami w Paryżu. A bez tego 27-letnia zawodniczka nie będzie mogła walczyć o olimpijskie zaszczyty. W maju takie decyzje już zapadały, ale nie w stosunku do Żodzik. Znakomite wyniki Marii Żodzik, a występ na igrzyskach olimpijskich wciąż nie jest pewny. Trzeba czekać Podopiecznej trenera Nazarkiewicza pozostaje więc czekanie na decyzję World Athletics, ale też i utrzymywanie wysokiej sportowej formy. A ta jest niesamowita - gdyby nie kwestie formalne, Żodzik pewnie powalczyłaby za tydzień w Rzymie o medal mistrzostw Europy. W dwóch poprzednich tygodniach kończyła zawody w Chorzowie i Opolu z wynikiem 1.90 m, teraz pofrunęła jeszcze wyżej. Na rynku w Białymstoku, gdzie specjalnie przygotowano nmiejsce pod rywalizację w skoku wzwyż, skoku o tyczce i pchnięciu kulą, na tej wysokości pozostała już sama. Dominikanka Marysabel Senyu i Wiktoria Miąso skoczyły po 1.85, dla tej drugiej to rekord sezonu. A 1.88 m już strąciły po trzy razy. Żodzik zaś była bezbłędna na pięciu z sześciu kolejnych wysokości, bo tę szóstą - opuściła. Dopiero a 1.95 m zaliczyła pierwsze strącenie, ale poprawiła się w drugiej próbie. To już był znakomity rezultat, oznaczający poprawienie rekordu mityngu Kamili Lićwinko sprzed pięciu lat (1.94 m). Żodzik atakowała jeszcze 1.98 m, najbliżej była w trzecim podejściu. Gdyby skoczyła, pobiłaby rekord życiowy, zarazem uzyskała drugi wynik w tym roku na świecie, razem z Angeliną Topić. Tym razem nie wyszło, ale to raczej kwestia czasu. Najlepsze wyniki na świecie w 2024 roku (bez skoków w hali): 1. Nicola Olyslagers (Australia) - 2.03 m2. Angelina Topić (Serbia) - 1.98 m3. Lamara Distin (Jamajka) - 1.96 m4. Vashti Cunningham (USA) - 1.95 m4. Eleanor Patterson (Australia) - 1.95 m4. Elena Kuliczenko (Cypr) - 1.95 m4. Iryna Gieraszczenko (Ukraina) - 1.95 m4. Maria Żodzik (Polska) - 1.95 m Kolejne zwycięstwo Piotra Liska, znakomita forma po kontuzji. W pchnięciu kulą trochę gorzej W Białymstoku świetnie zapowiadała się także rywalizacja tyczkarzy - o triumf na wysokości 5.82 m walczyli Piotr Lisek oraz brązowy medalista halowych mistrzostw świata Emanuil Karalis. Polak dwa dni termu w Dusznikach skoczył tę wysokość, a był to przecież jego pierwszy konkurs w tym sezonie. Teraz też był blisko, szczególnie w ostatnim podejściu. Na pewni bliżej od Greka, choć obaj strącili po trzy razy. To jednak Polak zakończył zmagania na pierwszym miejscu, bo choć obaj pokonali 5.72 m za pierwszym razem, to wcześniej Grek miał jedno strącenie. 5.82 m atakował też Robert Sobera, który próbuje wypełnić minimum olimpijskie. W pierwszej próbie strącił poprzeczkę, w dwóch kolejnych przeleciał pod nią. Na dalekie pchnięcia wciąż też czekają nasi specjaliści od kuli: Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk. Dziś obaj przekroczyli 20 metrów, ale nie są to wciąż odległości, które dawałyby szansę na walkę z najlepszymi na świecie. A minimum do Paryża wynosi 21 i pół metra. W Białymstoku lepszy był Bukowiecki (20.26 m), Haratyk uzyskał 10 cm mniej. Dało im to trzecie i czwarte miejsce. Wygrał Nigeryjczyk Chukwuebuka Enekwechi (21.41 m) przed Nowozelandczykiem Tomem Walshem (20.76 m).