Mistrzostwa Europy rozpoczną się już 6 czerwca, w plenerze, eliminacjami pchnięcia kulą. To dla organizatorów "dzień zero", cała rywalizacja, już medalowa, rozpocznie się dzień później. Eliminacje rzutu oszczepem pań zaplanowano w przedpołudniowej sesji 10 czerwca, finał - wieczorem następnego dnia. Wiele wskazuje na to, że mogą być bardzo ciekawe dla polskich fanów królowej sportu. Maria Andrejczyk już nie patrzy na to, że coś ją boli. "Urodziłam się by walczyć" A to oczywiście za sprawą Marii Andrejczyk, naszej wicemistrzyni olimpijskiej z Tokio, choć wciąż można też wierzyć w lepszą dyspozycję Marceliny Witek-Konofał. Ta druga ponad 60 metrów rzuciła w marcu w Portugalii, wtedy uzyskała przepustkę do mistrzostw Europy. Andrejczyk zaś uporała się niemal ze wszystkimi przeciwnościami losu, jest zdrowa i znów posyła oszczep bardzo daleko. W trzech kolejnych konkursach uzyskiwała ponad 62 metry, tak daleko rzucała wcześniej w olimpijskim roku 2021. Choć sama też uważa, że stać ją na znacznie lepsze wyniki. Uzyskane w Offenburgu 62.72 m daje jej w tej chwili jedenaste miejsce na światowej liście, piąte w Europie, choć na dobrą sprawę Białorusinki Tacciany Chaładowicz można nie liczyć. Ona i tak jest wykluczona z walki o medale w Rzymie. Andrejczyk zaś to nie zadowala, szczególnie, że nie oddaje w te okolice kilku rzutów w konkursie. - To tylko jeden rzut, a chciałabym stabilizacji. Najgorsze było bieganie, mam drobny uraz stopy - mówiła po Memoriale Janusza Kusocińskiego, gdzie uzyskała 62.20 m. A chwilę później, w rozmowie z TVP Sport dodała, że na takie kontuzje nie zwraca już uwagi. - Jestem bardzo głodna startów. Nie interesuje mnie czy coś mnie boli, czy nie. Stęskniłam się za oszczepem i rzucaniem - mówiła i podkreśliła, że "urodziła się by walczyć". Przed mistrzostwami Europy oszczepniczka Hańczy Suwałki wystąpi jeszcze raz, w piątek w Gorzowie. Być może poprawi swoje rekordowe osiągnięcie z tego sezonu, a może też odpowie swojej rówieśniczce z Austrii Victorii Hudson, której mistrzowskie konkursy nigdy dotąd nie wychodziły. A teraz, po tym co pokazała w Eisenstadt, wyrosła na jedną z faworytek do medalu. Kapitalny rzut Victorii Hudson. Drugi na świecie, najlepszy w Europie Rekordem życiowym Hudson było bowiem 64.68 m uzyskanie trzy lata temu, także w Eisenstadt. Dla porównania - Andrejczyk w tamtym olimpijskim sezonie, dwa tygodnie po Austriaczce, rzuciła w Splicie 71.40 m - to rekord Polski i trzecia w historii odległość w tej konkurencji. W tym roku 28-letnia oszczepniczka jednak nie imponowała, na mityng w Burgenlandzie przyjechała z kiepskim wynikiem 55.67 m. Nie była faworytką, tę upatrywano raczej w utytułowanej Niemce Christin Hussong, mistrzyni Europy sprzed sześciu lat. Hudson jednak zaczęła od 60.17 m, druga próba była niemierzona, a w trzeciej... w końcu odpaliła. 66.06 m - to rekord Austrii, minimum olimpijskie, ale i drugi wynik w tym roku na świecie, gorszy jedynie o 64 cm od osiągnięcia Kolumbijki Flor Ruiz sprzed kilkunastu dni. I właśnie dlatego rywalizacja z Polki z Austriaczką już za chwilę może być bardzo ciekawa.