Przed startem Memoriału Kamili Skolimowskiej wielkie nadzieje wiązano z biegiem na 1500 metrów. To właśnie tam bowiem ostrzono sobie zęby na rekord świata, na który polował fantastyczny Norweg Jakob Ingebrigtsen. On sam jednak nieco tonował nastroje. Absurdalne zachowanie światowych władz. Blokują start reprezentantki Polski Walka o rekord świata na Śląskim Po wspaniały wynikach Natalii Kaczmarek na 400 metrów czy Yulimar Rojas w trójskoku, która osiągnęła najlepszy w tym roku rezultat na świecie, presja na norweskim biegaczu była spora. Choć obok niego na starcie stali między innymi Kenijczyk Abel Kipsang, czy Amerykanin Erik Sowinski, to jednak nikt nie zastanawiał się nad tym, czy wygra, ale z jakim czasem. Norweg miał dwóch pacemakerów, którzy dyktowali niewiarygodnie mocne tempo. Na Stadionie Śląskim zamontowano specjalny system światełek, który miał podpowiadać mu, jak blisko rekordu Europy czy świata jest. Bardzo szybko rywale zostali kilka metrów za nim, a publiczność oklaskiwała go na stojąco! Norweg finiszował przy ogłuszającym dopingu, finiszując z czasem 3.27,14, ustanawiając nowy rekord Europy, a także najlepszy w tym roku wynik na świecie! To także czwarty najlepszy wynik w historii na 1500 metrów. Na drugiej pozycji finiszował Kipsang, trzeci był kolejny z Kenijczyków Reynold Cheruyiot.