Pia Skrzyszowska w swoim półfinale biegu na 100 metrów w przez płotki w igrzyskach olimpijskich w Paryżu zajęła trzecie miejsce. Sytuacja była niespotykana, bo uzyskała identyczny czas - co do tysięcznej części sekundy - z rekordzistką świata Nigeryjką Tobi Amusan. Marne to było jednak pocieszenie. Obie odpadły. Do awansu zabrakło zaledwie 0,03 sek. Niesamowite, Pia przed mistrzynią świata, razem z rekordzistką. I musiała czekać Pia Skrzyszowska poza finałem. Trzeba było przerwać rozmowę Skrzyszowska jeszcze rzuciła się na metę, dzięki czemu mogła mieć nadzieję. Te zostały jednak rozwiane po trzecim półfinale. Kiedy przyszła na rozmowę z nami, zapanowała cisza. - Brak pytań, brak odpowiedzi - szlochała. - Wierzyłam do końca, czekając na trzeci półfinał, że może jakimś fartem awansuję. Ale nie. Było blisko. Na końcu wyrwałam, co mogłam. Cieszyłam się, że jesteśmy ex aequo, bo były większe szanse - dodała. Skrzyszowska płakała w Tokio, płacze i teraz. Przed trzema laty nie była gotowa na finał, ale tam popełniła błąd. Teraz była gotowa na walkę w finale, ale zabrakło szczęścia. Niestety Skrzyszowska trafiła na znakomity czas na płotkach. W tej konkurencji jest niesamowicie wysoki poziom. - Płaczę, bo było mnie stać na finał. Zabrakło niewiele. Więc... Nie wiem. Jest mi po prostu smutno - powiedziała, a my przerwaliśmy rozmowę, bo widać było, jak Skrzyszowska cierpi. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport