Informacje o biznesowych powiązaniach Bubki i jego brata z Rosją wykrył serwis Bihus.info. Dziennikarstwo śledztwo wykazało, że cały interes związany z paliwowym wsparciem miał być wart setki tysięcy rubli, a Bubka i jego brat nie zerwali umów nawet po napaści Rosji na ich kraj. Sprawa z miejsca wywołała burzę, a wiele osób zaczęło przypominać także to, że w temacie wojny Bubka początkowo głównie milczał. Słynny tyczkarz, od lat mający dobre relacje z Władimirem Putinem, jeśli już w ogóle zabierał głos, to lawirował i nie mówił wprost, kogo uważa za agresora. Jeszcze jesienią ubiegłego roku zaskoczył, gdy podjął decyzję o rezygnacji ze stanowiska Przewodniczącego Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego, które zajmował przez 17 lat. Dobrą opinię legendarnego skoczka pogrzebała natomiast informacja o paliwowym biznesie. To zresztą nie wszystko - inne firmy Bubki z okręgu donieckiego były zarejestrowane w rosyjskim rejestrze. Skompromitowany Bubka był wcześniej przez lata prawą ręką Sebastiana Coe, przewodniczącego IAAF. W niedawnych wyborach szefa Światowej Lekkoatletyki Brytyjczyk został wybrany na kolejną kadencję, ale tym razem Ukrainiec nie został jego zastępcą, choć wielu przypuszczało, że w przyszłości sam mógłby objąć główne stanowisko i stanąć na czele organizacji. Obecnie wielokrotny rekordzista świata postanowił odpowiedzieć na zarzuty. W opublikowanym filmie zwrócił się zarówno do zwolenników, jak i krytyków. Szalony bieg Polaka. Nikt tak nie pędził od 45 lat Bubka po raz pierwszy jednoznacznie podał nazwę kraju, który jest agresorem w trwającej od 1,5 roku wojnie. Jego oświadczenie nie trafiło jednak do zbyt wielu osób - prowadzony przez niego kanał subskrybuje na razie 17 osób, a film obejrzało niespełna 4500. Specjalista od rekordów W latach 80. i 90. tyczkarz był jedną z największych lekkoatletycznych gwiazd. Wprawdzie jego konkurencja nie jest tak popularna, jak np. biegowy sprint, ale Bubka zyskał sławę regularnie bijąc rekord świata. Jego specjalnością stało się poprawianie najlepszego osiągnięcia o centymetr, co czynił w większości startów. Rekordzistą pozostawał aż do 2014 roku mogąc się pochwalić wynikiem 6,15 w hali i 6,14 na otwartym stadionie. Pię Skrzyszowską znów prześladuje to samo. Mistrzyni olimpijska pobiła rekord