Alica Schmidt wciąż czeka na sukcesy w seniorskich zawodach. Reprezentantka Niemiec wprawdzie wystąpiła w sztafecie mieszanej 4 × 400 m na igrzyskach olimpijskich w Tokio, jednakże nie wywalczyła na imprezie nawet awansu do finału. Mimo że na ten moment nie osiąga jakiś spektakularnych wyników w sporcie, może pochwalić się naprawdę ogromnymi liczbami w mediach społecznościowych. 25-latka jest także influencerką. Jej profil na Instagramie śledzi ponad 4,9 mln użytkowników. Co ciekawe, nazwisko zawodniczki znalazło się na liście 30 wpływowych młodych ludzi według Forbesa. Pasją Schmidt jest również modeling. 25-latka jest ambasadorką znanej marki Boss i niedawno była jej twarzą podczas tygodnia mody w Mediolanie. Medalista MŚ zawieszony. Jest oficjalny komunikat "Najpiękniejsza lekkoatletka" wyznaje prawdę w sprawie współprac. Musiała powiedzieć "nie" Wydawać by się mogło, że ogromna popularność kobiety znacząco przełożyła się na jej zarobki. Jak się okazało, nie bez powodu zaczęła działać w mediach społecznościowych. "W zasadzie muszę powiedzieć, że reprezentantom Niemiec nie jest łatwo żyć ze sportu. Jeśli znajdujemy się w składzie, czyli w drużynie narodowej, wtedy dostajemy od Sporthilfe 700 euro (w przeliczeniu jest to około 3100 złotych - przyp. red.)"- oznajmiła na TikToku. Kontrakt z Bossem zapewnia lekkoatletce niewątpliwie większe pieniądze niż niemiecki związek. Schmidt ma jednak duże wymagania. Choć nie otrzymuje dużego wsparcia finansowego z racji tego, że jest w kadrze narodowej, to jednak bez wahania odrzuca lukratywne oferty. Dlaczego tak się dzieje? 25-latka oznajmiła w podcaście OMR, że wartości marki muszą zgadzać się z jej przekonaniami. Inaczej nie angażuje się we współprace. "Więc rezygnujesz z pieniędzy od 100 000 do miliona?" - dopytywał ją dziennikarz Philipp Westermeyer. Co za wieści! Adrianna Sułek-Schubert powitała na świecie pierwsze dziecko