Wiosną ubiegłego roku Kornelia Lesiewicz zdecydowała się na podjęcie studiów na krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Przeprowadziła się pod Wawel i przy okazji zmieniła trenera. Tym dość niespodziewanie został Zbigniew Król, który słynie raczej z pracy ze średniodystansowcami. To jednak wielce utytułowany szkoleniowiec, który doprowadził Patryka Dobka do medalu olimpijskiego w Tokio w biegu na 800 metrów. Wielka zmiana u Kornelii Lesiewicz. To prawdziwa bomba! Teraz w życiu tej niezwykle utalentowanej lekkoatletki zaszła kolejna poważna zmiana. Lesiewicz, po kilku miesiącach pracy, rozstała się bowiem z trenerem Królem. Jej nowym szkoleniowcem został niezwykle utytułowany Aleksander Matusiński. To on doprowadził do wielkich sukcesów Justynę Święty-Ersetic. To on też od lat z powodzeniem prowadzi naszą sztafetę 4x400 m. Trzeba przyznać, że ten ruch 19-latki, to prawdziwa bomba. - Postanowiłam rozpocząć współpracę z trenerem Aleksandrem Matusińskim. Tym samym chyba utwierdzę kibiców w tym, że jednak nie planuję swojej przyszłości z 800 metrami. Zależy mi na długoterminowej i profesjonalnej współpracy z trenerem, który nie boi się próbować nowych rozwiązań także z udziałem nowych technologii - powiedziała Lesiewicz w rozmowie z Interia Sport. - Z trenerem Królem pracowało mi się naprawdę bardzo dobrze. To było dla mnie świetne pół roku. Nauczyłam się bardzo dużo przy tym szkoleniowcu. Przede wszystkim treningu typowo wytrzymałościowego, co na pewno przyda mi się w biegu na 400 metrów. Trener sam nie czuł się zbyt dobrze w prowadzeniu sprinterki. Sam sugerował mi nawet, że powinnam pójść w trening bardziej sprinterski. Mówił nawet wprost, że nie do końca zna się na tak specjalistycznym szkoleniu. To nam może akurat nie za bardzo wyszło, ale i tak nie uważam tego czasu za stracony. To było dla mnie nowe doświadczenie - dodała. W ostatnich miesiącach o Lesiewicz było raczej cicho. Nie ma się jednak też czemu dziwić, skoro w ubiegłym sezonie jej najszybszy bieg - 54,47 sek. - był wolniejszy od jej życiówki o 2,5 sek. - W sumie nie przeszkadzało mi to, że w ostatnich miesiącach było wokół mnie cicho. Dzięki temu mogłam skupić się na pracy i na tym, by wrócić na właściwe tory. Teraz czas zabrać się za trening typowo sprinterski, bo wytrzymałość zbudowałam w ciągu ostatnich miesięcy. Sama jestem ciekawa, jaki efekt da to połączenie w sezonie letnim - mówiła 19-latka. Polka miała piorunujące wejście do seniorskiej lekkoatletyki Lesiewicz miała piorunujące wejście do seniorskiej lekkoatletyki w 2020 roku. Była objawieniem 2. Memoriału Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Miała wówczas 17 lat. Lekkoatletka AZS AWF Gorzów Wielkopolski pobiła wtedy prawie 46-letni rekord Polski do lat 18 na 400 metrów. Zawodniczka prowadzona wówczas przez trenera Sebastiana Papugę uzyskała czas 52,86 sek. Rekord życiowy poprawiła wtedy aż o 1,96 sek. To był nowy rekord Polski U-18, który od 1974 roku należał do Genowefy Nowaczyk, znanej później bardziej jako Błaszak, i wynosił 53,34. W kolejnych miesiącach Lesiewicz potwierdzała tylko swój wielki talent. W marcu 2021 roku, w wieku 17 lat, została brązową medalistką halowych mistrzostw Europy w sztafecie 4x400 m. Na podium wskoczyła wraz z: Natalią Kaczmarek, Małgorzatą Hołub-Kowalik i Aleksandrą Gaworską. W tym samym roku została mistrzynią Europy juniorek w biegu na 400 m. Pojechała też, nie mając jeszcze 18 lat, na swoje pierwsze igrzyska olimpijskie. W Tokio była jednak tylko zawodniczką rezerwową. Zaraz po powrocie z igrzysk, została wicemistrzynią świata juniorek w biegu na 400 m. Medal zdobyła z czasem 51,97 sek., który jest jej rekordem życiowym. - Rzeczywiście miałam niesamowite wejście do świata lekkoatletyki. Teraz jednak na nic się nie nakręcam. Trener powtarza mi, że najważniejsza jest cierpliwość i tego się będę trzymała. Zobaczymy, ile będę dała radę zrobić do tego sezonu letniego. Nie ukrywam, że chciałabym wrócić na zbliżony poziom do tego, na jakim biegałam w 2021 roku. Brakuje mi tej rywalizacji na wysokim poziomie. W tym roku mistrzostwa Polski będą w Gorzowie Wielkopolski, a zatem w moim rodzinnym mieście, więc mam dodatkową motywację, bo chciałabym zaprezentować się z jak najlepszej strony przed własną publicznością - tłumaczyła Lesiewicz. Po zmianie trenera zawodniczka nie zamierza przenosić się do Katowic. Zostanie w Krakowie, ale od czasu do czasu, pojawi się na wspólnych zajęciach z trenerem Matusińskim. Z Krakowa do stolicy Górnego Śląska są bowiem świetne połączenia i można szybko przejechać z jednego do drugiego miasta. - I tak większość czasu będziemy spędzać z trenerem na zgrupowaniach. Pierwsze jest właśnie przed nami. Sama jestem ciekawa, jak ta współpraca będzie przebiegać. Trener Matusiński to świetny fachowiec, który idzie za trendami. Najlepszym przykładem jest Justyna Święty-Ersetic, która ciągle się rozwija - mówiła 19-latka. Wielkie problemy polskiego talentu Ostatnich kilkanaście miesięcy było niekończącym się pasmem problemów dla medalistki mistrzostw świata juniorów. Zapytana o to, skąd wziął się tak niesamowity regres, odpowiedziała: - Nie ma co ukrywać, że ciągle borykam się z problemami hormonalnymi. Próbuję z tego wyjść. Jestem w takim wieku, że to idzie w parze z dojrzewaniem. To jest naturalna kolej rzeczy. W pewnym wieku to wszystko się stabilizuje i czekam na to. Na razie ciągle mam problemy. Mam jednak przy sobie fantastycznych ludzi, którzy mi pomagają. Nie zatrzymuje się, bo lekkoatletyka to jest moja największa pasja. Gdybym jej nie kochała, to po prostu dalej bym tego nie robiła. Na nic się nie nastawiam, tylko ciągle ciężko trenuję. Nie ukrywam, że największym moim celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu (2024). - Trzeba odbudować Kornelię, by wróciła na swój poziom. Musi wrócić do korzeni. Nie będziemy oczekiwać nie wiadomo czego i nie będziemy wywierać presji. Ona przede wszystkim potrzebuje spokojnego treningu i dużo cierpliwości. Ma wrócić na ścieżkę naturalnego rozwoju. Przede wszystkim musi wrócić na ziemię i zacząć solidną pracę, by mogła zacząć powoli pukać do kadry seniorskiej - powiedział Matusiński w rozmowie z Interia Sport.