Partner merytoryczny: Eleven Sports

Potężna zmiana na godziny przed startem Polaków. Trener Natalii Bukowieckiej reaguje i ujawnia

Ten weekend kibicom lekkoatletyki upłynie na śledzeniu doniesień z Kantonu w Chinach, gdzie polskie reprezentacje w biegach rozstawnych powalczą w zawodach World Relays, które są główną imprezą kwalifikacyjną do mistrzostw świata w Tokio. Do Azji Wschodniej "biało-czerwoni" polecieli w najmocniejszym składzie, z trzykrotną medalistką IO na 400 m Natalią Bukowiecką. W rozmowie z Interią trener Marek Rożej wyjawia, iż dopiero na dobę przed zawodami dowiedzieli się o ogromnej zmianie w regulaminie.

Natalia Bukowiecka (z domu Kaczmarek) i Justyna Święty-Ersetic. Obie zwarte i gotowe do startu w Chinach
Natalia Bukowiecka (z domu Kaczmarek) i Justyna Święty-Ersetic. Obie zwarte i gotowe do startu w Chinach/MATEUSZ BOSIACKI/400MM.PL/NEWSPIX.PL / Iwanczuk/Sport/REPORTER/

Artur Gac, Interia: W sobotę i niedzielę wielka rywalizacja naszych sztafet, a główną gwiazdą w naszych szeregach będzie pana podopieczna, Natalia Bukowiecka. Ostatecznie jakie decyzje podjęliście dzień przed początkiem World Relays?

Marek Rożej, trener: - Natalia na pewno w sobotę pobiegnie w sztafecie miksta, natomiast tego dnia nie pobiegnie w sztafecie kobiet. Sytuacja będzie oczywiście rozwojowa, bo w zależności od potrzeb, będziemy odpowiednio reagować ze składami na niedzielę.

Od tego, jak rozpocznie rywalizację sama Natalia, też będzie trochę zależało?

- Zakładam, że dobrze się spisze, dlatego tym nie będzie to raczej uwarunkowane. Istotniejsze będzie to, które nasze sztafety awansują w pierwszy dzień i wówczas będziemy podejmować najbardziej optymalne decyzje, żeby jak najwięcej dobrego wywalczyć w Chinach. Oczywiście celem jest to, aby obie sztafety zakwalifikowały się do wrześniowych mistrzostw świata w Tokio.

A w przypadku, gdy nie zaistnieje sytuacja wyższej konieczności, waszym założeniem jest, by Natalia w ogóle nie była forsowana startem w sztafecie żeńskiej?

- Nie, nie. Uważam, że w niedzielę Natalia na pewno też wystartuje. Natomiast sprawą otwartą będzie to, czy w finale miksta, czy na przykład repasażu jednej lub drugiej sztafety. Sądzę, że jeśli któraś ze sztafet nie uzyska bezpośredniego awansu, to wystartuje właśnie w niej, aby dopomóc. A jeśli obie awansują do finału, wówczas podejmiemy decyzję, gdzie będziemy mieli szanse mocniej bić się o wyższe miejsce. Natomiast doszła jedna, bardzo znacząca dla nas zmiana w regulaminie.

W ostatniej chwili?

- Tak jest, wyniknęło to dzisiaj (w piątek - przyp.) od delegatów technicznych. Otóż w mikście można dokonywać dowolną liczbę zmian. A więc możemy wymienić nawet całą czwórkę, co trochę zmieniło nasze podejście.

Nawet nie trochę, tylko diametralnie.

- Zgadza się, w końcu zawsze było tak, że w mikście można było dokonywać jednej zmiany. A na tej imprezie możemy rotować do woli. Dlatego w sobotę wszystkie siły rzucamy w eliminacjach na miksta, bo chcemy, aby ta sztafeta już na pewno się dostała (awans do niedzielnego finału i na MŚ uzyskają dwie pierwsze drużyny, a pozostałe w niedzielę powalczą o mistrzostwa świata w repasażach - przyp.). Dzięki temu drugiego dnia będziemy mieli większe pole manewru.

To sytuacja arcykomfortowa. Tym bardziej, że nie brana przez was pod uwagę.

- Potwierdzam.

W kobiecej sztafecie 4x400 metrów też jest bardzo duża szansa na powodzenie.

- Owszem, zgłoszonych jest tylko 19 sztafet, a awans na mistrzostwa świata uzyska 14. Miejmy nadzieję, że w takich warunkach dziewczyny dadzą sobie radę już w eliminacjach. Wówczas można będzie powiedzieć, że podejdziemy do niedzielnej rywalizacji z pełnym komfortem. W finałach, w programie minutowym będzie już tak ciasno, że trzeba będzie mocniej postawić tylko na jedną. Bieg jednej dziewczyny w jednym i drugim finale jest w zasadzie wykluczony, bo przerwa będzie wynosiła kilka czy kilkanaście minut.

- W końcu zawsze było tak, że w mikście można było dokonywać jednej zmiany. A na tej imprezie możemy rotować do woli. Dlatego w sobotę wszystkie siły rzucamy w eliminacjach na miksta, bo chcemy, aby ta sztafeta już na pewno się dostała. Dzięki temu drugiego dnia będziemy mieli większe pole manewru

~ Marek Rożej, trener Natalii Bukowieckiej

W jakim gronie szkoleniowców jesteście na miejscu?

- Jeśli chodzi o sztafety 400 metrów, jest trener główny bloku sprintu, czyli Sławomir Landyszkowski. A także ja, Aleksander Matusiński i Krzysztof Węglarski.

Jak wygląda kuchnia waszych decyzji?

- O szczególikach nie chciałbym mówić, ale zawsze odbywa się to na zasadzie rozmowy, kompromisów i przede wszystkim jak najlepszego dobra dla sztafety. Wiadomo, że do tej pory było tak, iż ja odpowiadałem za męską część, a Olek za żeńską. Jeśli zaś chodzi o mikst, to tutaj razem się spotkaliśmy i zawsze chcieliśmy wystawić jak najlepszy skład. Tak samo jest teraz, mamy też Krzysia Węglarskiego, a trener główny pełni swoją rolę od iluś lat, więc mamy wypracowany model pracy. Na końcu nasze decyzje zawsze konsultowaliśmy ze Sławkiem, który praktycznie za każdym razem zgadzał się z naszymi wyborami.

Swoją droga, podróż do Chin minęła wam bez niepotrzebnych przygód?

- Jak na tą odległość, cała podróż przebiegła bardzo spadnie. Bez żadnych zakłóceń i wszystko było na czas, uniknęliśmy wszelkich niepotrzebnych sytuacji. Lecieliśmy z jedną przesiadką, w Doha, ale zgodnie z planem zameldowaliśmy się w hotelu w Kantonie.

Wróćmy do Natalii, obecnie naszej największej biegowej gwiazdy. Czy jej forma i dyspozycja startowa daje perspektywę na szybkie bieganie w Kantonie?

- Ten model przygotowań, który kultywujemy, mamy sprawdzony od kilku lat. On się nie zmienia, a jeśli chodzi o początek sezonu startowego, zazwyczaj są to starty w sztafetach lub Diamentowa Liga, gdzie przed rokiem Natalia pokazała się już w kwietniu. Z kolei dwa i trzy lata temu sezon zaczynała w Doha. Mając porównanie, jeśli chodzi o jej dyspozycję, mogę powiedzieć, że jest przygotowana na tę porę roku naprawdę bardzo dobrze. Wiadomo, że całe przygotowania są podporządkowane pod wrześniowe mistrzostwa świata, ale możemy być spokojni o to, w jakiej jest w tej chwili dyspozycji. Zresztą po tych sztafetach poleci z nami tylko do Doha, gdzie już zostanie na start w Diamentowej Lidze. Wówczas będziemy mieli jeszcze wykładnię w biegu indywidualnym, ale mogę zagwarantować, że jest w pełni zdrowa i wszystko idzie w dobrą stronę, aby na MŚ była w jak najlepszej formie.

Jak nakierowane są wasze treningi z myślą o całym tym roku?

- Treningi są skierowane w tę stronę, że robimy dosyć dużo odcinków szybkościowych, nawet pod dystans 200 metrów. Natomiast nie mogę obiecać, że Natalia pobije rekord życiowy, bo prób biegów na 200 metrów nie będzie miała aż tak dużo, jak sprinterki. W dodatku jeszcze muszą zgrać się warunki atmosferyczne, bo na takim dystansie wiatr odgrywa sporą rolę. Niemniej, jeśli mamy porównywać jej dyspozycję szybkościową w bezwietrznych warunkach, to jest nie gorsza niż w poprzednich latach. Jeśli niebiosa będą jej sprzyjać, w jednej z prób na 200 metrów może uzyskać rekord życiowy.

Był pan zadowolony z warunków na obozie w Stellenbosch w RPA, gdzie Natalia miała okazję być po raz pierwszy?

- Podzielam opinię i zdanie Natalii, zresztą jest to ośrodek, gdzie większość Europy przygotowuje się już od wielu lat. I Polacy także jeżdżą tam bardzo często, więc nie jechaliśmy w ciemno, tylko w sprawdzone miejsce. A jeśli chodzi o nasze odczucia, to warunki były wręcz wyśmienite. Temperatura, wilgotność powietrza, wszystko to, co ma służyć dobremu treningowi, dawało wielki komfort. Dodatkowo stadion nie był aż tak mocno obłożony przez innych zawodników, co również stwarzało świetne warunki pracy na bieżni. Hotel także był super, do tego bardzo dobre jedzenie. Nie było się absolutnie do czego przyczepić.

- Natalia jest tak poukładaną i profesjonalną zawodniczką, a przy tym tak świadomą tego, co robi, że choćbym nie wiem jak szukał, to ciężko byłoby mi znaleźć coś, co mogłaby zmienić. Mam tutaj na myśli jej całe podejście do bycia wyczynowym sportowcem. Pod tym względem jest, można tak powiedzieć, godna do naśladowania

~ Marek Rożej, trener Natalii Bukowieckiej

Sportowcy czasami mówią, że rodzicielstwo dodaje im dodatkowych sił, pięściarze na przykład twierdzą, że biją dwa razy mocniej. W przypadku Natalii zauważa pan coś w warstwie mentalnej, co zmieniło się choćby w minimalnym stopniu po tym, jak niedawno wyszła za mąż, formalizując związek z Konradem Bukowieckim?

- Szczerze to nie zauważyłem, może dlatego, że parą z Konradem są już od wielu lat. Z mojego punktu widzenia nie widzę zmian przede wszystkim na gorsze, co już jest bardzo dobrym stanem (uśmiech). Mówiłem wielokrotnie, że Natalia jest tak poukładaną i profesjonalną zawodniczką, a przy tym tak świadomą tego, co robi, że choćbym nie wiem jak szukał, to ciężko byłoby mi znaleźć coś, co mogłaby zmienić. Mam tutaj na myśli jej całe podejście do bycia wyczynowym sportowcem. Pod tym względem jest, można tak powiedzieć, godna do naśladowania.

Rozmawiał: Artur Gac

Do dyspozycji trenerów w biegach sztafetowych żeńskich i mikście na 400 m w Kantonie są: Natalia Bukowiecka, Justyna Święty-Ersetic, Alicja Wrona-Kutrzepa, Aleksandra Formella, Weronika Bartnowska, Anna Pałys i Karolina Łozowska.

Natalia Kaczmarek: Nie wiedziałam czego się spodziewać. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Natalia Bukowiecka/JEWEL SAMAD / AFP/AFP
Natalia Bukowiecka/ANNE-CHRISTINE POUJOULAT / AFP/AFP
Justyna Święty-Ersetic/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem