Potężna moc Święty-Ersetic. Finisz jak marzenie. Trzecie otwarcie w karierze
Natalia Bukowiecka i Justyna Święty-Ersetic, dwie najlepsze polskie sprinterki na 400 metrów, już dwa tygodnie temu wspólnie startowały w Chinach, wywalczyły dwie kwalifikacje dla polskich sztafet na mistrzostwa świata w Tokio. Później zaś na indywidualny start zdecydowała się tylko Bukowiecka, świetnie finiszując w Dosze. Teraz jej wyczyn w Chorzowie powtórzyła Święty-Ersetic, mimo przenikliwego zimna zdołała z czwartego miejsca awansować na drugie. I finiszowała w dobrym czasie - 51.29 s. Tylko dwa razy na starcie sezonu było lepiej.

Dwa tygodnie temu Natalia Bukowiecka i Justyna Święty-Ersetic wystąpiły w Kantonie w World Athletics Relays - obie spisały się znakomicie, to dzięki ich biegom sztafeta mieszana 4x400 m oraz sztafeta kobieca 4x400 m wywalczyły kwalifikację do Tokio.
Z Chin Bukowiecka przeniosła się do Kataru, w Dosze wystąpiła w Diamentowej Lidze. I pobiegła dobrze, może nie rewelacyjnie (czas 50.92 s), ale na ostatniej setce - rewelacyjnie. Awansowała z piątego miejsca na drugie, finiszowała tylko za najszybszą w tym roku na świecie na tym dystansie - Salwą Eid Naser.
Teraz zaś w Chorzowie niemal kropka w kropkę jej wyczyn powtórzyła Święty-Ersetic. Dla niej był to pierwszy indywidualny start w sezonie letnim.
Memoriał Janusza Kusocińskiego. Znakomity finisz Justyny Święty-Ersetic. Trzeci czas otwarcia sezonu w karierze
Bukowiecka na występ w Memoriale Janusza Kusocińskiego się nie zdecydowała, jest na zgrupowaniu w Wałczu, wystąpi za tydzień w Bydgoszczy. Święty-Ersetic na swoim rodzinnym Śląsku startu nie odpuściła, choć warunki były dalekie od optymalnych. Sprinterzy lubią ciepło, a tymczasem w Chorzowie przed godz. 20 w piątek było mniej niż 10 stopni Celsjusza. - Dla mnie to może być nawet i 35 stopni, byle było ciepło. To nie jest pogoda dla mnie - mówiła już po swoim występie była mistrzyni Europy.
Stawkę zawodniczek podczas Memoriału Kusocińskiego podzielono na dwie grupy. Zaplecze kadry jest szerokie, ale zawodniczek biegających dziś na poziomie 50-52 sekund nie ma w Polsce zbyt wiele. Tę pierwszą serię wygrała Anna Gryc - z czasem 53.03 s. Mimo kiepskiego startu zdołała pobić rekord życiowy. Nie wytrzymała zaś tempa młodziutka Zofia Tomczyk, jeszcze 16-letnia. Choć przyszłość jest przed nią.

W finale A najszybciej biegła Egipcjanka Bassant Hemida, co dziwne wcale nie było. To zawodniczka rywalizująca wcześniej na 100 czy 200 metrów, rzuca więc wszystko co najlepsze na początku. I oddaliła się od reszty stawki, Swięty-Ersetic była w niej dość daleko. Doświadczona zawodniczka AZS AWF Katowice miała niemal najgorszy czas reakcji startowej (0.305 s), jeszcze na wyjściu z ostatniego łuku zajmowała czwartą pozycję - ze sporą stratą.
Finiszowała jednak znakomicie - na 20 metrów przed metą dogoniła Mirandę Coetzee z RPA, a na samej kresce o 0.04 s pokonała Hemidę. Czas Polski - 51.29 s - jest jej trzecim najlepszym otwarciem sezonu w karierze. Lepiej było tylko w 2017 roku w Osace (51.05 s) i cztery lata temu w Chorzowie (51.04 s). Ten ostatni występ miał jednak miejsce w drugiej połowie czerwca.
Forma Święty-Ersetic jest więc bardzo dobra, zwłaszcza jak na tak trudne warunki. Podopieczna trenera Aleksandra Matusińskiego walczy o minimum na MŚ, to wynosi zaś 50.75 s.

Zawody w Chorzowie wygrała Austriaczka Susanne Gogl-Walli (50.91 s), spośród Polek barierę 53 sekund złamała jeszcze tylko Alicja Wrona-Kutrzepa (52.74 s).
- Cieszę się, że to bieganie sprawia mi jeszcze taką frajdę. Może liczyłam na ciut lepszy rezultat, ale nie w tej pogodzie. Walczyłam za to do ostatnich metrów, ale na końcu było mi już tak zimno, że czułam się sztywna - oceniła w TVP Sport.
Zobacz również:
- Fajdek lepszy od wicemistrza olimpijskiego. Nowicki nadal z rekordem Diamentowej Ligi
- Polka kontra rekordzistka Europy, 100 metrów bark w bark. Zdecydował fotofinisz
- 1:44.77 Polaka, nieprawdopodobny finisz w Montreuil. Atak z siódmego miejsca. Na podium
- Zrzucił wiele kilogramów i fruwa na bieżni. 23-letni Polak złamał ważną barierę
