Do stolicy Serbii Adrianna Sułek jechała w roli liderki tabel światowych i na miejscu udowodniła, że weszła na światowy poziom. Sułek już w pierwszej konkurencji, czyli skoku w dal, pobiła swój rekord życiowy. Łącznie zgromadziła 4851 punktów i musiała uznać wyższość jedynie Belgijki Noor Vidts, która z 4929 pkt sięgnęła po złoty medal. Adrianna Sułek i jej charakter do sportu. Wykuwał się już w dzieciństwie Po sukcesie Sułek między innymi w rozmowie z wysłannikiem Interii pokazała, że ma charakter stworzony do sportu. Mimo faktu, iż odniosła życiowy sukces, mówiła z niedosytem, że przyjechała po złoty medal. Celowała w pełną pulę, ale po wszystkim uznała klasę Vidts, dzięki czemu nieco łatwiej było jej szukać powodów do radości z wicemistrzostwa świata. Już na gorąco Sułek zapowiedziała, że teraz jej celem jest "złamanie" bariery 5000 punktów i z pewnością siebie ogłosiła, że to prędzej czy później się wydarzy. Póki co bydgoszczanka "zgarnęła" rekord Polski słynnej Urszuli Włodarczyk, poprawiając go po 24 latach! Teraz okazuje się, po wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym", że twardy charakter Sułek do uprawiania tej trudnej lekkoatletycznej dyscyplinie, wykuwał się w trudnym dzieciństwie. - Od pierwszego roku życia mama wychowywała mnie sama. Nie wiedziałam, co to męski autorytet, który w domu może okazać wsparcie kobiecie. Trener Czapiewski był wojskowym, więc też miał taki charakter prawdziwego mężczyzny - mówi Sułek. Trener Wiesław Czapiewski odegrał szalenie istotną rolę w życiu naszej młodej sportsmenki. Odegrał, bo niestety w 2019 roku przegrał walkę z chorobą. To właśnie swojemu nieżyjącemu mentorowi Sułek zadedykowała medal w Belgradzie i podkreśliła, że już z nikim nie stworzy tak bliskich relacji. Dzisiaj dociera się z trenerem Markiem Rzepką, a współpraca zaczęła się w wymarzony sposób. Jednak, wracając do tematu ojca, Sułek została dopytana, czy dzisiaj ma z nim kontakt. Odpowiedź zawodniczki KU AZS UMCS Lublin była jednak bardzo ponura... - Nie poznałam mojego taty i z czasem zrozumiałam, że poznawać nie chcę. Choć, kiedy byłam młodsza, powtarzałam mamie, że nie byłoby dla mnie problemem, żeby spróbować go odszukać. Od dziecka mieszkałam w Ostromecku pod Bydgoszczą, to mała miejscowość i wszyscy się znają. Dlatego, gdy pojawiała się o mnie wzmianka w gazecie, ojciec od razu dawał o sobie znać. Przychodziły pisma o alimenty dla niego. Przez lata w ogóle się nie odzywał, nie pomagał w niczym mojej mamie, która sama musiała się szarpać, żeby mnie utrzymać i pomóc w sportowej drodze. Gdyby próbował mnie odszukać, mogę z nim porozmawiać, ale nie chcę wchodzić w bliższą relację. Jestem jego córką, mam po nim nazwisko, ale jest pozbawiony praw rodzicielskich - wyjawiła Sułek na łamach "PS".