Na pięć tygodni przed olimpijską rywalizacją nie ma już chyba wątpliwości: obaj polscy giganci w rzucie młotem będą walczyli w Paryżu o medale. A wątpliwości były, dotyczyły głównie Pawła Fajdka. 35-letni młociarz AZS Poznań miał kiepski poprzedni sezon, raz dorzucił do 80 metrów, ale tej bariery nie przekroczył. Wynik 80.00 m w Budapeszcie nie dał mu medalu mistrzostw świata. Teraz zaś powolutku wraca do dyspozycji, która pozwala myśleć o walce o medal w Paryżu. W Rzymie się nie udało, choć już to 77.50 m było obiecujące. A później zaczął się poprawiać: ponad 79 metrów w Bydgoszczy, prawie 79 m metrów w Poznaniu, teraz 80.02 znów w Bydgoszczy. Na pokonanie tej granicy czekał od sierpnia 2022 roku, gdy w chorzowskim Memoriale Kamili Skolimowskiej ustanowił ówczesny rekord Diamentowej Ligi. Co innego Wojciech Nowicki, on w wielkich imprezach praktycznie nie zawodzi. Wie, jak szykować formę na najważniejsze imprezy. Nie była optymalna w Rzymie, ale kapitalny rzut na blisko 81 metrów w ostatniej kolejce pozwolił mu sięgnąć po złoto. Później zaś włączył bardzo mocne zajęcia siłowe, jak sam mówił w niedzielę w Poznaniu, nawet do mistrzostw Polski zamierzał przystąpić po dwóch treningach. Długa przerwa znów wszystko popsuła. Faworyci musieli się dogrzewać Ten brak świeżości było widać, młot nie leciał tak daleko, jak się przyzwyczailiśmy. Nowicki zaczął od 75.89 m, później było bliżej od dwa centymetry. Fajdek co innego - najpierw 78.67 m, a następnie wspomniane 80.02 m. Był rozgrzany, szybki w kole, widać dużą wiarę w dalekie rzuty. Okazało się jednak, że młociarzy spotkało to, czego najbardziej nie lubią. Długa przerwa, co przy czternastu finalistach i tak było już wielkim problemem. W siatkę uderzył młot, zerwała się linka podtrzymująca, całe zabezpieczenie się obniżyło. Naprawa trwałą ponad pół godziny. A po wznowieniu zmagań Nowicki dwie próby spalił, z kolejnych już zrezygnował. Nie było sensu się męczyć i ryzykować, skoro jego srebrny medal był niezagrożony. Choć w ostatniej serii dość daleko rzucił Marcin Wrotyński, może nawet w okolice 74.-75. metra, ale znów próbę spalił. Fajdek też się już nie poprawił, dwa razy posłał młot na blisko 78 metrów, ostatnią kolejkę zupełnie odpuścił. Przy jego nazwisku też pojawiło się "r", co znaczyło, że rezygnuje. Wszystkie konkurencje już się zdążyły zakończyć, nawet bieg na 400 metrów z udziałem Natalii Kaczmarek, który miał kończyć te mistrzostwa. Fajdek zdobył siódmy złoty medal mistrzostw Polski, zrównał się w tej klasyfikacji z Tadeuszem Rutem. Więcej tytułów wywalczył tylko jego obecny trener Szymon Ziółkowski, aż czternaście.