O tym jak wielkie było zainteresowanie świadczy fakt, że lista startowa błyskawicznie się zapełniła. - Gdy w marcu ruszyły zapisy, chętnych było tylu, że zawiesił się nam serwer ustawiony na jednoczesne wejście dwóch tysięcy osób! Gdy uruchomiliśmy go ponownie, po 11 minutach i lista zgłoszeń została zamknięta - powiedziała Justyna Żyszkowska z komitetu organizacyjnego. Ze względu na to, że trasa prowadziła przez tereny objęte ochroną przez Tatrzański Park Narodowy, obowiązywał limit 250 zawodników. Ostatecznie z Doliny Chochołowskiej wystartowało 237 osób, które miały do pokonania 70-kilometrowy odcinek szlaków Tatr Zachodnich i Wysokich. Zawodnicy podzieleni na 50-osobowe grupy ruszali co 10 minut. Pierwsi już 4 rano. Limit czasowy określono na 17 godzin. Dobrze przygotowany kondycyjnie turysta potrzebuje na pokonanie tej trasy około 30 godzin. Zwycięzca osiągnął metę w Kuźnicach po... 9 godzinach 9 minutach i 30 sekundach. - To mój pierwszy znaczący sukces. Biegam dopiero od dwóch lat, wcześniej uprawiałem tylko skialpinizm. Najtrudniejszy był podbieg w prażącym słońcu na Krzyżne. Potem już było dobrze - mówił uradowany Sobczyk. Czterdzieści minut później na mecie był 51-letni Salvador Redondo Calvo (m.in. w 2010 roku był drugi w ultra biegu Tor des Geants w Dolinie Aosty u stóp Mont Blanc). - Zdecydowanie wolę dłuższe odcinki na otwartej przestrzeni. Tu był podbieg za podbiegiem, więc trzeba było zachować szczególną ostrożność i koncentrację. Cała trasa była bardzo wymagająca; najtrudniejsze było dla mnie zbiegnięcie z Krzyżnego - powiedział Hiszpan. Wśród kobiet wygrała Łączak. Jej czas był jedynie godzinę i 29 minut gorszy od zwycięzcy. - To był mój chyba najtrudniejszy bieg w karierze. Do tego upadek w rejonie Rakonia. Wyglądało na to, że zejdę wtedy z trasy. Zacisnęłam jednak zęby i pobiegłam dalej. No i mniej więcej na 50 km niezwykle trudne było zbiegnięcie z Krzyżnego - długi odcinek ostro w dół, usuwające się pod nogami kamienie - było ciężko - podsumowała zawodniczka Salomon Suunto Team.Wśród faworytów wymieniany był także jej kolega z teamu Marcin Świerc. Zawodnik kadry narodowej w biegach górskich, pierwszy złoty medalista MP w biegach górskich na długim dystansie i górskich typu skyrace zajął jednak w sobotę dopiero dziesiąte miejsce. - To był dla mnie niezwykle ciężki sezon, więc zmęczenie wzięło górę. No i to po prostu nie był mój dzień - stwierdził. Punkty uzyskane w biegu granią Tatr zaliczone zostaną do ogólnej punktacji kwalifikującej do udziału w przyszłorocznym The North Face Ultra-Trail du Mont-Blanc (168 km).