Ponad 10 miesięcy oczekiwania na ten bieg Ewy Swobody. Padł rekord drużynowych ME
Ewa Swoboda nie występowała w żadnych zawodach przez ostatnie trzy miesiące, jej ostatnim startem był finał halowych mistrzostw świata w Nankinie. Tyle że od biegu na 100 metrów minęło ponad 10 miesięcy - ostatni miał miejsce w Diamentowej Lidze w Chorzowie, w sierpniu 2024. I taki czas jak wtedy, 11.03 s, dziś bralibyśmy w ciemno. W swoim pierwszym występie w sezonie, w Madrycie, Ewa zdobyła dla Polski 15 punktów. Finiszowała druga, w czasie 11.13 s. A Węgierka Boglárka Takács pobiła rekord kraju (11.06 s), ale i rekord DME.

Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu Ewa Swoboda mogła czuć niedosyt. Niby potwierdziła swoją przynależność do światowej czołówki, w eliminacjach uzyskała znakomite 10.99 s. A później przyszedł półfinał, większa presja, czas 11.08 s dawał awans aż do ostatniej serii. I tam trzecia Amerykanka Twanisha Terry uzyskała 11.07 s, to ona wskoczyła na ósme miejsce. Ewie pozostało dziewiąte miejsce na igrzyskach, imprezie czterolecia.
Ostatnią setkę przebiegła 25 sierpnia - czas 11.03 s dał jej szóste miejsce w Diamentowej Lidze w Chorzowie. Zimą biegała oczywiście tylko na 60 metrów, ale nie aż tak szybko jak w poprzednich latach. W Apeldoorn i Nankinie finiszowała czwarta, odrobinka zabrakła do medalu w HME i HMŚ.
I pod koniec marca Ewa zniknęła z rywalizacji, sezon letni zaczęła bardzo późno. Właśnie w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Madrycie. Forma była wielką niewiadomą, ale...w ostatnich trzech latach Polka zaczynała starty od wyników poniżej 11.10 s.
Dziś taki gwarantowałby masę punktów dla Polski.
Ewa Swoboda na starcie 100 metrów w Madrycie. Daleko na starcie od Zaynab Dosso
Swoboda znalazła się w mocniejszej serii, najpierw rozegrano bieg z tymi teoretycznie słabszymi. Przy przeciwnym wietrze (-0,2 m/s) Holenderka Minke Bisschops uzyskała czas 11.17 s - jej nowy rekord życiowy, zaskakujący - dziesiąty w roku na listach europejskich.
Dla Swobody czy Zaynab Dosso, włoskiej mistrzyni Europy z hali z Apeldoorn, nie powinno być jednak problemu z jego pokonaniem.

Polka znalazła się na trzecim torze, Włoszka - na dziewiątym. Między nimi nie było żadnych europejskich gwiazd, ale pojawiła się choćby Portugalka Lorène Dorcas Bazolo. Ma 42 lata i w tym sezonie uzyskała 11.10 s, swój rekord życiowy.
Warunki do sprintu były idealne - stumetrowcy lubią upał. A Polka biegła świetnie, choć zaskoczeniem była postawa Boglárki Takács. Węgierka uzyskała czas 11.06 s, to nowy rekord kraju, ale i rekord DME, odebrany Swobodzie. A Polka była druga - z czasem 11.13 s.
- No jestem, wróciłam. I znów mi ten sport sprawia przyjemność. A w sumie cieszę się, że Boglárka ze mną wygrała. Nie że wygrała, ale ją po prostu lubię - mówiła Ewa w TVP Sport. I dodała, że jedną z rywalek "chciała pogrzać". Nie zdradziła nazwiska, choć nie jest tajemnicą, że chodzi o Dosso.
- Trochę się zakopałam w bloku, ale jestem pod wrażeniem, jak szybki jest ten tartan. Widziałam ją kątem oka, ale nie chciałam gonić. Bo wiedziałam, że wtedy się zepnę. Ale chyba i tak się trochę spięłam - dodała.
Trzecia finiszowała Bazolo (11.21 s), czwarta Dosso (11.22 s). Co oznaczało, że o ile Polska zyskała aż 15 punktów, to Holandia, dzięki wynikowi Bisschops z pierwszej serii, aż 14.
