Polski "zając" biegł tym razem po swoje. Ostatni złoty mityng w sezonie
Piątkowy mityng w Madrycie zamykał tegoroczny sezon tzw. złotych mityngów World Athletics Indoor Tour. W kilku z nich jak zwykle brał udział Patryk Sieradzki, ale nie biegł na swój rachunek, a nadawał tempo. W stolicy Hiszpanii stało się wreszcie inaczej: "zającem" był Hiszpan Guillermo Rojo, który na starcie pokazał się w koszulce... FC Barcelona. Sieradzkiemu w bardzo szybkim biegu i mocnej stawce nie udało się załapać do najlepszej trójki. Finiszował piąty, z czasem 1:47.20. Wygrał mistrz Europy z hali sprzed dwóch lat Adrian Ben.

World Indoor Tour Gold Madrid to ostatni dziewięciu tzw. złotych mityngów World Athletics w zimowym kalendarzu. Po nich zostaną już tylko zawody tyczkarzy w Szwecji. No i mistrzostwa Europy w Apeldoorn oraz - na końcu - "zaległe" mistrzostwa świata w Nankinie, które kiedyś odwołano z powodu pandemii.
Stawka w Hiszpanii daleka była jednak od tej, która pojawiła się w Lievin czy w Toruniu. Owszem, niektóre konkurencje, np. pchnięcie kulą kobiet czy bieg na 60 m przez płotki mężczyzn, miały bardzo dobrą obsadę, ale czuć już, że jeśli ktoś jeszcze rywalizuje pod dachem, to skupia się już na mistrzowskich zawodach. A tyczkarzy, z Armandem Duplantisem na czele, "podebrał" z kolei Renaud Lavillenie i organizowany przez niego mityng SEC w Clermont-Ferrand.
Patryk Sieradzki piąty w mityngu Indoor Tour Gold w Madrycie. Kolejny występ już w mistrzostwach Europy
Jedynym Polakiem w stawce w stolicy Hiszpanii był Patryk Sieradzki. Zawodnik znany na świecie, uczestnik wielu najważniejszych mityngów choćby w Diamentowej Lidze, ale... nadający głównie tempo w tych biegach. Rzadko zdarza się, by mógł pobiec na własne konto. Przewodził więc stawce m.in. Val-du-Reil, Ostrawie, Metz czy Lievin, a teraz mógł sam spróbować. Gdy dostał tę szansę w styczniu w Dortmundzie, doskonale ją wykorzystał.
Sieradzki błysnął też kilka dni temu w Toruniu, został wicemistrzem Polski na 800 metrów. Tam nie było zająca, a on przegrał tylko na finiszu z Maciejem Wyderką, pokonał zaś Bartosza Kitlińskiego, Mateusza Borkowskiego czy Filipa Ostrowskiego. I w nagrodę będzie mógł reprezentować Polskę w mistrzostwach Europy w Apeldoorn, już za tydzień.

W Madrycie Sieradzki mógł zaś sprawdzić się w niezłej stawce, z halowym mistrzem Europy sprzed dwóch lat Adrianem Benem, złotym pod dachem sześć lat temu Alvaro de Arribą czy brązowym medalistą ME ze stadionu z zeszłego roku Catalinem Tecuceanu.
Polak od początku biegł pod koniec stawki, a o mocne tempo dbał tym razem Hiszpan Guillermo Rojo. I choć wszystko działo się w Madrycie, on biegł w koszulce z herbem... FC Barcelona. Opuścił bieżnię po niespełna 500 metrach, wtedy też Sieradzki zaczął przesuwać się ku przodowi.
Prowadził zaś Hiszpan Ben, który w tym sezonie biegał wyłącznie w hali 1500 metrów, a teraz wrócił na swój koronny dystans. I wytrzymał, nie pozwolił się dogonić. Mało tego, pobił jeszcze rekord życiowy - teraz to 1:45.39.
Sieradzki zaś nie miał siły by powalczyć z czwartym w stawce Tecuceanu. Finiszował piąty, z czasem 1:47.20. Lepszym niż w Dortmundzie, a gorszym niż dwukrotnie w Toruniu, najpierw w Copernicusie, a później w HMP.
Zobacz również:
- Rekord Liska wymazany, to było 6.02 m. Duplantis nie miał litości. A później już 6.29
- Rekord Bukowieckiej, pękło 50 sekund. Niewiarygodne 300 metrów Polki. Ależ pogoń Paulino
- Tajemniczy wpis Ewy Swobody. Polska sprinterka szykuje się do ślubu?
- Polak wysiadł z bobsleja i został rekordzistą Europy w skoku w dal. Może być inspiracją dla dzieci porażeniem mózgowym

