Polska mistrzyni znaleziona nieprzytomna. Była 4:00 nad ranem. Nowe informacje
Róża Kozakowska zdobyła złoty medal w rzucie maczugą na zakończonych niedawno MŚ w New Delhi. W noc poprzedzającą konkurs polska paralimpijka przeżyła koszmar. Nagły atak choroby mógł zakończyć się tragicznie. - Czułam, że gasnę. Byłam w stanie krytycznym - opowiada w przejmującej relacji opublikowanej w serwisie WP Sportowe Fakty.

Róża Kozakowska ma 36 lat. Zmaga się z neuroboreliozą stawowo-mózgową oraz endometriozą. Jest dwukrotną medalistką igrzysk paralimpijskich. Przed czterema laty w Tokio okazała się bezkonkurencyjna w rzucie maczugą i sięgnęła po srebrny medal w pchnięciu kulą (kategoria F32).
W 2023 roku została mistrzynią świata w rzucie maczugą, a sukces ten powtórzyła przed ośmioma dniami. Tym razem nie miała sobie równych w New Delhi. W noc poprzedzającą konkurs finałowy przeżyła jednak prawdziwy koszmar.
Róża Kozakowska ponownie mistrzynią świata. Historia triumfu z New Delhi to gotowy scenariusz filmowy
O wstrząsających wydarzeniach, jakie poprzedziły udaną batalię o złoto, Kozakowska opowiedziała wysłannikowi serwisu WP Sportowe Fakty.
- Była północ, gdy zaczęły się potworne dreszcze. Zanim przyszła pierwsza, wymiotowałam już jakieś piętnaście razy. Organizm był wycieńczony, a serce zwalniało. Czułam, że gasnę. Miałam wrażenie, że to koniec - relacjonuje sportsmenka.
Została znaleziona na podłodze hotelowego pokoju. Była już nieprzytomna, miała wysoką gorączkę. Poziom odwodnienia i niedotlenienia zagrażał jej życiu. W pewnym momencie jej stan oceniono jako krytyczny.
Pierwszej pomocy udzielili jej trener i lekarz kadry. Zaraz potem natychmiast wezwano karetkę. Kozakowska trafiła do szpitala.
- Później były badania, kroplówki - opowiada. - Lekarzy odwiedziło mnie chyba piętnastu. Byłam ciekawym przypadkiem, bo neuroborelioza jest w Indiach czymś nowym.
U Polki stwierdzono poważne zakażenie bakteryjne, co wywołało skrajną reakcję organizmu. Istniało ryzyko sepsy. Mimo to zawodniczka podjęła szaloną z pozoru decyzję: start w konkursie finałowym, który zaczynał się tego samego dnia!
- Wyjazd na stadion to był już pierwszy medal. A jak weszłam, zobaczyłam klatkę, poczułam atmosferę… Pomyślałam: "Boże. Wiem, że nie mam siły, ale ja tu przyszłam rzucać sercem i wiarą. Ufam ci ponad wszystko" - opowiada Kozakowska.
A potem stał się cud. Polka rzutem na odległość 29,30 m wywalczyła tytuł mistrzyni świata. Jej najgroźniejsza rywalka, Tunezyjka Maroua Ibrahimi, uzyskała odległość 11 cm krótszą. Niedowierzanie mieszało się z euforią i łzami szczęścia.
- Długo nie docierało do mnie, że to złoto, choć idąc na start, wierzyłam, że nawet taka zdechła będę o nie walczyć. To był mój cud. Wszyscy płakaliśmy - relacjonuje polska paralimpijka.
Złotym medalem z New Delhi Kozakowska powetowała sobie utratę najcenniejszego krążka z ubiegłorocznych igrzysk paralimpijskich w Paryżu. Tam również była poza zasięgiem rywalek. Została jednak zdyskwalifikowana z powodu nieregulaminowej poduszki.













![Gol na wagę historycznego zwycięstwa Malty z Finlandią [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXFPTCPIEJI0F-C401.webp)