Dla Katarzyny Zdziebło rywalizacja w chodzie na 20 kilometrów w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie szybko się zakończyła. Już po pięciu kilometrach Polka miała trzy ostrzeżenia i marzenia o wysokiej lokacie prysły. Jakby tego było mało, to nasza lekkoatletka zmaga się od pewnego czasu z urazem, który znacznie utrudnia jej treningi i starty. Kuriozalna sytuacja na mistrzostwach Europy. Fatalne zachowanie, straciła pewny medal Koszmar polskiej mistrzyni. Została zdyskwalifikowana - Nie czułam się komfortowo już od dłuższego czasu. Ostatnie tygodnie nie były dla mnie łatwe. Nie wiedziałam jednak, że wyglądało to aż tak tragicznie. Już na piątym kilometrze miałam trzy wnioski o dyskwalifikację. Pomyślałam, że jest już po zawodach. Zwolniłam. Od początku dziś nic się nie kleiło. Czułam, że wydolnościowo mogłabym iść szybciej, ale to jest chód sportowy. Tutaj liczy się technika, to nie jest bieganie. Musiałam stawiać nogę tak, aby nie bolało. Nie miałam czucia własnego ciała - Zdziebło cedziła słowa przez zęby. Nasza chodziarka nie chciała powiedzieć, z jak poważnym urazem się zmaga. Zapytana o to, co z igrzyskami olimpijskimi, odparła: - Zobaczymy. Na razie się łapię z rankingów. Jak będę miała pojechać, to pojadę, jak nie, to nie pojadę. Trenuję dalej, ale igrzyska nie są dla mnie priorytetem, choć są tylko co cztery lata. Jeśli pojadę, to na pewno będzie trudno o dobre miejsce. Trzeba przetrwać ten trudny czas. Wierzę, że przede mną jeszcze coś dobrego. Moja cierpliwość jest często wystawiana na próbę, ale chyba nie brakuje mi jej. Na 12. pozycji do mety doszła Olga Chojecka. - To był dobry start i jestem z niego zadowolona. Ruszyłam z chłodną głową. Pilnowałam tętna, chociaż już na pierwszym kilometrze było ono bardzo wysokie. To chyba przez upał - mówiła Polka. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport