To był szczególnie ważny konkurs dla Sobery i Wojciechowskiego, zawodników, którzy byli już na stadionie mistrzami Europy (Sobera) lub świata (Wojciechowski). Ten pierwszy miał już w tym roku zaliczone 5,70 m, kilka dni temu w Chorzowie, a teraz potwierdził, że forma jest stabilna i na poziomie, który powinien dać olimpijski finał. Z kolei Wojciechowski, mistrza świata sprzed dekady, dwa tygodnie temu w Poznaniu uzyskał 5,55 m, a w Chorzowie poprawił się o 5 cm. Ważny był jednak kolejny krok - ten, by pokonać 5,70 m. Emocje w konkursie skoku o tyczce Konkurs w skoku o tyczce miał dwie fazy. Pierwsza trwała do opadów deszczu - dziesięciu zawodników eliminowało się od wysokości 4,20 m - do równych pięciu metrów. Wielka trójka przystąpiła do zmagań od 5,40 m, a zadania nie ułatwiała im pogoda, bo akurat zaczęło lekko padać. - Wtedy nie skacze się dobrze, deszcze jest bardzo słaby dla tyczkarzy. Nie chodzi o mokry rozbieg czy niepewność, ale to źle dla dłoni. Jednak musimy bardzo mocno trzymać tę tyczkę i mocny uchwyt jest dla nas bardzo istotny - mówił Piotr Lisek. On akurat zaliczył 5,40 m w pierwszej próbie, Sobiera w drugiej, a Wojciechowski - dopiero w trzeciej. Sytuacja zrobiła się bardzo ciekawa na kolejnych wysokościach, bo Lisek zaliczył od razu 5,60 m, Sobera po pierwszym strąceniu poprosił o przeniesienie kolejnej próby na 5,70 m, a Wojciechowski w ogóle zrezygnował z jej zaliczenia. A na 5,70 m to Sobera pokonał poprzeczkę od raz, a Lisek ją strącił! Tym razem on się zdecydował na przeniesienie kolejnej próby na 5,80 m, zaś Paweł Wojciechowski pokonał 5,70 m za drugim razem. Lisek mógł więc zostać tylko z brązem, ale on akurat 5,80 zaliczył w doskonałym stylu. To już nie udało się Soberze, a Wojciechowski zrezygnował ze skakania. - Cieszę się, że pojawiła się forma na horyzoncie i jest ona objawowa, a nie bezobjawowa. Jestem jednak w ciężkim treningu, a pik formy szykuję na igrzyska. Dziś nie było łatwo, chłopaki się sprężyli i pokazali bardzo dobry poziom - mówił mistrz Polski. Andrzej Grupa