Liczyliśmy na wiele, bo Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki wielokrotnie pokazywali polskim kibicom, że z każdej imprezy jeden z nich, a przeważnie obaj, przywożą medale. Rzadko się jednak zdarzało, by wspólnie zdobyli dwa najcenniejsze krążki - złoty i srebrny. Na igrzyskach olimpijskich ani razu, bo tę przyjemność w Tokio zabrał nam w samej końcówce Norweg Henriksen. Na mistrzostwach świata - podobnie. Tu dominatorem był Fajdek, a Nowicki sięgał co najwyżej po brąz. Było tak tylko raz na mistrzostwach Europy, gdy cztery lata temu w Berlinie Nowicki wygrał, a Fajdek był drugi. Dziś liczyliśmy na powtórkę, obojętnie w jakiej kolejności, bo w całym sezonie Polacy pokazywali, że nie ma na nich mocnych. Wojciech Nowicki zaczął przeciętnie, Paweł Fajdek - kiepsko Tymczasem konkurs zaczął się bardzo nerwowo. Wojciech Nowicki rzucał jako pierwszy, a przecież przyzwyczaił nas do tego, że już w pierwszym rzucie potrafi zatrwożyć rywali. Tymczasem teraz rzucił "tylko" 77,40 - niby wynik dobry, ale przecież nie dla naszego mistrza. Jeszcze gorzej poszło Fajdkowi, ale on wczoraj w eliminacjach też zaczął podobnie kiepsko. 74,71 m to wynik, który nie dawał nawet miejsca w ósemce, ale przecież młociarz z Żarowa prawie zawsze dostarcza wielkich emocji i nie wiadomo, w którym momencie "wybuchnie" rzutowo. Tak było i tym razem. Druga kolejka zmieniła już wszystko, a nam, Polakom, humory zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najpierw liderem został Nowicki, który jako pierwszy przekroczył granicę 80 metrów. Posłał młot dokładnie w linię, ale komputerowy pomiar wskazał wynik 80,07 m. Niezły rzut pod granicę 80 metrów miał Węgier Bence Halasz, poprawił się Mychajło Kochan, który tak dzielnie walczył w Tokio o olimpijski krążek dla Ukrainy. W końcu do koła wszedł Paweł Fajdek i znów mogliśmy krzyknąć z radości. Broniący złota Polak uzyskał 80,58 m - to był jego najlepszy w tym roku wynik. Radość trwała mniej więcej dwie minuty, zaraz po Fajdku swoją próbę miał Norweg Elvind Henriksen. Wicemistrz olimpijski z Tokio pobił wynik Fajdka o 29 cm i wszystkim miny zrzedły. Na szczęście tylko na moment. Wspaniałe riposty polskich mistrzów! Obaj nasi młociarze mieli już w tym momencie pewny udział w wąskim, ośmioosobowym finale, ale nie mogli mieć jeszcze gwarancji zdobycia medalu. Nowicki do trzeciej próby podszedł spokojnie, rzucił niby mocno, ale jakby nie był pewny, czy wszystko poszło dobrze. Na szczęście znów się poprawił - wynik 81,08 znów dał mu prowadzenie. W tym momencie kolejność była taka jak w finale olimpijskim, cała trójka rzuciła już ponad 80 m, ale przecież konkurs nie był jeszcze nawet w połowie! Bigot i Halasz przerzucili linię 80. metra, ale obu Polakom nie zagrozili. A później wszedł do koła Fajdek i rzucił tak, że sam głośno krzyknął po wypuszczeniu młota z rąk - jak nigdy wcześniej. Wynik 81,98 był już wspaniały - tak daleko nie rzucał od czerwca zeszłego roku! Trzy ostatnie serie - nerwy, nerwy, nerwy W wąskim finale byli obaj nasi faworyci - na dwóch pierwszych miejscach, co znaczyło, że rzucali jako ostatni. Czekali więc na osiągnięcia rywali, a ci w czwartej kolejce już się nie poprawiali. Zawiódł nawet Henriksen, który przecież był największym zagrożeniem dla Nowickiego i Fajdka. Nowicki też spalił swój rzut, Fajdek też nie dorzucił do 80. metra. Duży wpływ na to miała blisko półgodzinna przerwa - spowodowana finiszem rywalizacji na 10000 m kobiet, a także rozpatrywaniem protestu Greka Frantzeskakisa, który był dziewiąty i został dopuszczony do finału. Dalej nic się nie zmieniało - Halasz, Bigot i Henriksen nie potrafili poprawić swoich wyników. Nam to nie przeszkadzało, status quo było zachowane. Jeszcze jedna seria i prośby, aby nic się nie zmieniło. Skoro w dwóch poprzednich kolejkach żaden zawodnik nie potrafił przekroczyć linii 80. metra, to szanse na to w szóstej serii też nie były duże. A co dopiero dorzucenie do 81. metra. I tak się stało! Paweł Fajdek został mistrzem świata, a Wojciech Nowicki wicemistrzem. Po niecałych dwóch dniach rywalizacji w Eugene mamy już trzy medale i przewodzimy klasyfikacji medalowej! Rzut młotem mężczyzn - końcowa kolejność 1. Paweł Fajdek (Polska) - 81,98 m2. Wojciech Nowicki (Polska) - 81,03 m3. Elvind Henriksen (Norwegia) - 80,87 m4. Quentin Bigot (Francja) - 80,24 m5. Bence Halasz (Węgry) - 80,15 m6. Rudy Winkler (USA) - 78,99 m7. Mychajło Kochan (Ukraina) - 78,83 m8. Daniel Haugh (USA) - 78,10 m9. Christos Frantzeskakis (Grecja) - 77,04 m10. Humberto Mansilla (Chile) - 73,91 m11. Nick Miller (Wielka Brytania) - 73,74 m12. Alex Young (USA) - 73,60 m Andrzej Grupa, Interia