Włodarczyk, trzykrotna mistrzyni świata w rzucie młotem, przebywa obecnie w Kalifornii. Do znanego sobie ośrodka w Chula Vista wyleciała już 13 lutego i wraca do Polski na święta. W USA pracowała nad siłą i techniką. Na jednym z filmików umieszczonych na portalu społecznościowym podopieczna trenera Krzysztofa Kaliszewskiego pokazała jak podciąga się na drążku z zawieszonym na wysokości pasa 8-kilogramowym łańcuchem. - Progres od ubiegłego roku o 100 procent, przygotowania do sprawdzianu na drążku trwają, ręce i dłonie odpadają, ale nie poddaję się - ogłosiła dwukrotna mistrzyni olimpijska. W Kalifornii jakiś czas była z dyskobolami, m.in. z Piotrem Małachowskim i Robertem Urbankiem. Oni wrócili jednak wcześniej. Drugi z nich - brązowy medalista mistrzostw świata 2015 - jest już na Teneryfie, gdzie szlifuje formę wraz z grupą trenera Witolda Suskiego. Natomiast dwukrotny wicemistrz olimpijski Małachowski przebywa obecnie w Warszawie i leczy uraz kolana. - To nie jest nic poważnego. Po prostu je podkręciłem. Jestem po USG, które nie wykazało żadnych naderwań, same naciągnięcia, więc 2-3 tygodnie odpoczynku i powinno być ok. Nie znaczy to jednak, że nie trenuję. Chodzę na siłownię, rzucam w siatkę, bo w Polsce jest na razie za zimno, by to robić na dworze. Mam nadzieję, że wszystko już niebawem wróci do normy - powiedział Małachowski. Rekordzista kraju i zawodnik WKS Śląsk Wrocław chciałby już do sezonu przygotowywać się w kraju. Nie planuje żadnych dalekich wyjazdów, ale... "to zależy w głównej mierze od pogody". - Od 9 kwietnia mamy zaplanowane zgrupowanie w Spale, ale jeśli będzie tak zimno jak teraz, pewnie polecimy do Portugalii - dodał. Małachowski jeszcze nie wie, kiedy rozpocznie sezon. Wiele będzie zależało od jego formy. - Jak będę rzucał na treningach po 64-65 metrów, będę wiedział, że jestem gotowy do rywalizacji. W tej chwili to wróżenie z fusów, bo co z tego, że dwa-trzy tygodnie temu było tak dobrze, jak już dawno nie, skoro teraz przez uraz sporo mi uciekło. Nie będę się spieszyć - podkreślił. Amerykański kierunek wybrał też Paweł Fajdek. On po raz drugi poleci na Florydę. Tam przygotowywał się też w zeszłym sezonie i wrócił zachwycony tamtejszymi warunkami oraz możliwościami. Zresztą Stany Zjednoczone to jedno z jego ulubionych miejsc. - Można tam zrobić naprawdę dobrą robotę. Jest wszystko, czego potrzebujemy - zapewnił. Niemal całą zimę spędził na zgrupowaniach. Był w Portugalii i na Wyspach Kanaryjskich. Startował też w Pucharze Europy w Leirii, ale zimno i deszcz uniemożliwiły tam zawodnikom osiągnięcie dobrych rezultatów. - Tylko miejsce na podium się zgadzało - podsumował swój występ trzykrotny mistrz świata w rzucie młotem, który wygrał rezultatem 77,30. W USA, ale w Arizonie, przebywają teraz średniodystansowcy - Lewandowski, Cichocka, ale także m.in. jeden z największych talentów Michał Rozmys. Tradycyjnie we Flagstaff mocno wieje, ale jak zapewniła Cichocka: "na zawodach też tak czasami jest, więc trzeba zagryźć zęby i do przodu". Zresztą ona zagryzać zęby musi także z innego powodu. Treningi utrudnia jej uraz. - Milionowa kontuzja kolana w mojej karierze. Wyleczyłam kiedyś, wyleczę i teraz - wspomniała. Z nowym zapałem do treningów podszedł Lewandowski. Na początku marca zdobył pierwszy w karierze medal halowych mistrzostw świata (srebro na 1500 m) i nabrał jeszcze większego apetytu. Po zawodach w Birmingham parę dni spędził z rodziną w SPA. - To był czas tylko dla nas. Najcenniejszy i najbardziej radosny - mówił. Po pobycie we Flagstaff grupa prowadzona przez Tomasza Lewandowskiego chce wybrać się do Afryki. Prawdopodobnie do Maroka, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Po drugiej stronie świata - w Nowej Zelandii - przebywa teraz Konrad Bukowiecki. Rekordzista Polski w pchnięciu kulą dostał zaproszenie od pochodzącego z tego kraju halowego mistrza świata Tomasa Walsha. - Przede wszystkim tu odpoczywam. Tomas przygotował dla nas mnóstwo atrakcji i każdy dzień jest wypełniony. Zawsze marzyłem, żeby odwiedzić Nową Zelandię. Ten czas dobrze zrobi też mojej dłoni, która musi odpocząć od pchania kulą - powiedział. Bukowiecki, który poleciał tam na trzy tygodnie i wraca do Polski pod koniec marca, u Walsha musiał... gotować. Na Instagramie pochwalił się, że przygotował wszystkim kotlety schabowe, mizerię i ziemniaki. - Trzeba było pokazać kawałek polskiej kultury kolegom zza granicy. Pierwszy raz w życiu sam zrobiłem całą kolację i podobno nawet smakowało, brawo ja! - skomentował. Całkowicie rozdzieliły się sztafety 4x400 m - zarówno kobieca, jak i męska. Halowi rekordziści świata są w trzech różnych miejscach. Jakub Krzewina przebywa w RPA, Karol Zalewski jest w Portugalii, a Rafał Omelko i Łukasz Krawczuk - w Szklarskiej Porębie. Tam też ćwiczy Iga Baumgart, która wraca do zdrowia po kontuzji. Pogoda ich nie rozpieszcza, a zalegający śnieg utrudnia górskie wycieczki. Do RPA poleciały Justyna Święty i Patrycja Wyciszkiewicz, a w Zakopanem trenuje Małgorzata Hołub-Kowalik. Mimo że każda z nich jest w innym miejscu, to korespondencyjnie - przez media społecznościowe - wspierają się, ale i... rywalizują. Teneryfę na miejsce przygotowywań do sezonu letniego wybrał Paweł Wojciechowski. Inni tyczkarze - wicemistrz świata Piotr Lisek i mistrz Europy 2016 Robert Sobera, w towarzystwie halowego mistrza Europy w skoku wzwyż Sylwestra Bednarka - polecieli do południowoafrykańskiego Potchefstroom. Tam będą aż do drugiej połowy kwietnia. Najszybsza Polka Ewa Swoboda tradycyjnie przygotowuje się w kraju - najczęściej i najchętniej w Spale. - Jestem wtedy blisko domu, rodziny. Nie muszę wyjeżdżać za granicę, bo w Polsce mam wszystko, czego mi potrzebuję - zapewniła.