Polki zrobiły prezent Ewie Swobodzie. Wszystko już jasne ws. mistrzostw świata
Po biegu panów w sztafecie 4x400 metrów nastroje w polskiej reprezentacji w Kantonie były kiepskie, straciliśmy pierwszą szansę bezpośredniego awansu do finałów MŚ, które we wrześniu odbędą się w Tokio. Została jeszcze kobieca sztafeta 4x100 metrów, choć w Chinach biegająca bez Ewy Swobody. W sobotę zawiodło przekazanie pałeczki, w niedzielę też z tym elementem były kłopoty. Na szczęście dla Polek, jeszcze większe problemy miały Australijki. I Polska wywalczyła kwalifikację do Tokio.

W rywalizacji kobiecych sztafet 4x100 metrów zgłoszeń było znacznie mniej niż u panów, w niedzielnym repasażu z udziałem Polek wystąpiły... łącznie cztery ekipy. A trzy uzyskiwały awans na mistrzostwa świata. U panów obsada była pełna, a miejsca - zaledwie dwa. Tym bardziej warto więc docenić ogromny sukces męskiej sztafety 4x100 metrów, która promocję wywalczyła już w sobotnim półfinale.
W niedzielę szansę dostały te nasza sztafety, którym nie powiodło się w sobotę. Na pięknym stadionie w Kantonie rozegrano bowiem nie tylko finały World Athletics Relays, ale też biegi repasażowe. Przed startem naszych specjalistek od dystansu 100 metrów wiedzieliśmy już, że sukces odniosła kobieca ekipa z 4x400 metrów, a zawód na tym dystansie spotkał panów.
Została więc na koniec ta szansa na czwartą przepustkę do Tokio. A Polski pobiegły w tym samym składzie, w którym rywalizowały w sobotę.
World Athletics Relays 2025. Ostatnia polska szansa w Kantonie. Choć bez Ewy Swobody
Rywalkami Polek były Chinki, Szwajcarki i Australijki, warunkiem awansu było uniknięciu wpadki, która przytrafiła się Polkom w sobotę. Wtedy zawiodła zamiana między Magdaleną Stefanowicz i Krysciną Cimanouską, ta ostatnia ruszyła za szybko. W niedzielę też były z tym problemy. Na szczęście na samym końcu była reprezentantka Białorusi pobiegła znakomicie, potwierdzając wysoką formę biegową.
0,15 sekundy decydowało o MŚ. Mistrz olimpijski zawiódł, fenomenalna walka do końca
Wcześniej problemy miała też Aleksandra Piotrowska, która przekazywała pałeczkę Magdalenie Niemczyk. Poszło im znacznie gorzej niż wczoraj, lepiej wyglądało to miedzy Niemczyk i Magdaleną Stefanowicz. Niemniej gdy na ostatnią zmianę miała wybiec Cimanouska, sytuacja była kiepska.
I wtedy do Polek też uśmiechnął się los, choć bardziej można powiedzieć, że... zawiodły Australijki. U nich przekazanie między Kristie Edwards a Thewbelle Philip była koszmarna, pozwoliła naszym oddalić się na trzeciej pozycji. W zasięgu naszej drużyny była nawet druga lokata, Szwajcaria finiszowała o 0.03 s szybciej od Polski.
Polska zakończyła więc ten bieg na trzeciej pozycji, w czasie 43.38 s. I to wystarczyło do uzyskania paszportów do Japonii.
Zobacz również:
- Człowiek z kosmosu, Sztokholm oszalał. Duplantis znów z rekordem świata
- Niespodziewany rekord kraju w biegu Skrzyszowskiej. Święto w Sztokholmie
- Polka lepsza od medalistki olimpijskiej z Paryża. Rekordzistka świata pokonana
- O 3.15 wszystko było już jasne. Polska olimpijka walczyła w USA o tytuł. Do trzech razy sztuka

