Zdziebło zdobyła srebrny medal w chodzie na 20 km, poprawiając rekord Polski. Pierwsze miejsce zajęła Kimberly Garcia Leon z Peru, a trzecia była Chinka Shije Qieyang. Już jutro o godzinie 15.15 czasu polskiego, a o 6.15 lokalnego wyruszy na trasę chodu na 35 km. Znów nie bez szans na miejsce na podium. "W czasie chodu trenerzy znajdują się w miejscu, w którym podawane są zawodnikom płyny. Wcześniej jest sporo logistyki i właśnie to jest nasza najważniejsza praca. Tak, aby nie zabrakło jakichś szczegółów. Tutaj są pewne problemy z lodem, więc musimy to wcześniej ogarnąć. Zakupiliśmy też płyny, bo organizatorzy nie zapewniają nam ich w butelkach, więc zaopatrzyliśmy się sami w sklepie. Nie czekamy na to, co zrobią organizatorzy. Chodzi bowiem o spokój, abyśmy mieli pewien komfort" - powiedział szkoleniowiec. CZYTAJ TAKŻE: Katarzyna Zdziebło wicemistrzynią świata w chodzie Jego zdaniem pogoda rano w Eugene będzie lepsza do wysiłku, bo w czasie chodu na 20 km, w samo południe, temperatura znacznie przekraczała 30 stopni. Być może jutro nie będzie konieczności korzystania ze specjalnych kołnierzyków, z których słynie polska kadra od igrzysk w Tokio. Szyją je wcześniej rodziny zawodników — głównie mamy. "Kasia na listach plasuje się w pierwszej dwudziestce. Realnie tak to wygląda. Wiadomo, że nie ma tutaj zawodniczek z Rosji, części zawodniczek z Chin, ale konfrontacja, wyścigi na żywo, starcia łokieć w łokieć rządzą się swoimi prawami. Zobaczymy, jak będzie. Największym kłopotem dla nas było to, żeby Kasia się odnowiła, zregenerowała, aby jutro mogła pokazać swoje optymalne możliwości" - mówił w rozmowie z PAP tata i trener mistrza olimpijskiego Dawida Tomali. Właśnie w grupie Dawida ćwiczy Zdziebło, więc starszy Tomala ma już w swoim teamie dwoje medalistów najważniejszych globalnych impreza. Pozostaje jednak niezwykle skromnym człowiekiem, którego zainteresowanie mediów wyraźnie peszy. "Kibice zobaczą walkę. Tego oczekują od zawodników. Dobrą maksymą posługują się nasi skoczkowie narciarscy. Chcą po prostu dobrze wystartować, najlepiej w danym momencie. To duże wyzwanie dla zawodnika — wystartować dwa razy na jednej imprezie. Kiedyś świetnie robił to Robert Korzeniowski. To nie jest jednak dyscyplina i wysiłek, który w roku można wiele razy powtarzać. Sądzę jednak, że będzie dobrze" - analizował trener Tomala. W jego ocenie najważniejsze jest zdrowie. "Dziewczynom na pewno nie zabraknie charakteru, aby pokazać się z dobrej strony. Pamiętajmy, że startuje także druga nasza zawodniczka — Olga Niedziałek, która także osiągnęła w tym roku ogromny progres wynikowy. Obie pokażą się z dobrej strony" - podkreślił szkoleniowiec. MŚ Eugene. Duże zainteresowanie chodem Cieszy go ogromne zainteresowanie chodem sportowym. "Zdrowie zdecyduje, czy będzie sukces. Ostatniej nocy przed startem praktycznie nie ma. Cieszę się, że Kasia dzisiaj się dobrze wyspała. Udało się załatwić dla niej jedynkę. Jest sama i może w komforcie przygotowywać się do startu. My wstaniemy o 3.30. Będzie posiłek, szykowanie się do wyjazdu, a o 4.45 będziemy już siedzieli w autobusie. Najczęściej na śniadanie jest już coś bardzo delikatnego. Kasia zje jakąś bułkę z dżemem lub miodem — w zależności co kto lubi. Ważniejsze jest to, co zawodnik zje na kolację dzień wcześniej" - mówił z uśmiechem Tomala senior. Pytany o szanse na sukces swojego syna, który wystartuje w chodzie na 35 km w ostatnim dniu mistrzostw — w niedzielę, był dość ostrożny. "Dawid zmaga się z kontuzją od Tokio. Późno rozpoczęliśmy sezon z uwagi na euforię po igrzyskach. Robimy jednak wszystko, aby się jak najlepiej zaprezentował. Na przeziębienie, które było, nie mamy wpływu. Dawid, jak i Artur Brzozowski, na pewno pokażą charakter. Kibice będą oglądali świetne widowisko" - zapewnił. Na trasie zaczną się nerwy, będą skoki emocji. "Czasami jest radość, czasami są łzy. Bądźmy dobrej myśli" - podsumował.