Rzut młotem - czy to w wydaniu pań, czy panów, od lat dostarcza polskim kibicom wiele radości. Kamila Skolimowska, Szymon Ziółkowski, Anita Włodarczyk, Wojciech Nowicki, Joanna Fiodorow, Malwina Kopron - nazwiska medalistów można wymieniać bez zawahania. A gdy pań w zeszłym roku w Monachium zabrakło bądź im wybitnie nie szło, nagle objawiła się Ewa Różańska i w mistrzostwach Europy zgarnęła srebro. A przecież już kilka lat temu rósł talent Aleksandry Śmiech - młociarki z Zamościa, która w 2019 roku była tuż za podium w młodzieżowych mistrzostwach Europy, z wynikiem bliskim 70 metrów. I nagle się zatrzymała - jej karierę spowolniły choroby i kontuzje. - Mimo tych problemów ciężko trenowałam. Wykonałam ogrom pracy i teraz widzę, że to jednak nie uciekło. Zresztą cały czas wierzyłam w to, że to zaprocentuje - mówiła Interii zawodniczka Agrosu Zamość. 25-latka z Zamościa miała w Chinach kontynuować piękną polską serię. Jej wyniki dawały dużą nadzieję W tym roku coś się ruszyło - w połowie maja po raz pierwszy przekroczyła 70 metrów, dokonała tego w Kielcach (70.71 m). I przez chwilę była liderką polskich tabel. Później poprawiła się jeszcze w Genewie na 71.14 m - to do dziś jej rekord życiowy. Gdyby tyle rzuciła w Gorzowie w mistrzostwach Polski, miałaby sensacyjne złoto, przed Anitą Włodarczyk i Malwiną Kopron. Wynik 69.26 m dał jej jednak brąz - wynik też satysfakcjonujący, bo pokonała przecież aspirujące do bycia w kadrze na wielkich imprezach: Katarzynę Furmanek i Ewę Różańską. Cudowny bieg Polek - po złoto i srebro. Nikola przeszła samą siebie! Dziś w Chengdu 25-latka stanęła przed szansą wywalczenia pierwszego międzynarodowego sukcesu, czyli medalu Letniej Uniwersjady. Tu też mamy duże tradycje - gdy ostatnio Polki pojawiały się w stawce, stawały na podium. Tak było w 2019 roku w Neapolu (srebro dla Kopron, brąz dla Furmanek), w 2017 w Tajpej (złoto dla Kopron, brąz dla Fiodorow), wreszcie w 2015 roku w koreańskim Gwangju (srebro dla Fiodorow). Śmiech miała kontynuować tę serię. Spokojny początek Aleksandry Śmiech. A później rzuciła wystarczająco daleko by mieć medal Gdyby patrzeć na wyniki z tego sezonu, powinna mieć pewne trzecie miejsce, ale niewiele więcej. Obie Chinki - 26-letnia Xingying Xu oraz o dwa lata młodsza Jiangyan Li rzucały jednak w tym roku dalej od Polki, ta pierwsza ma blisko 75-metrowy rekord życiowy sprzed trzech lat. I od razu pokazały wysoką dyspozycję - Li, była wicemistrzyni Azji do lat 20, rzuciła w pierwszej kolejce 70.77 m, Xu zaś - 69.45 m. Polka zaliczyła "spokojne" 64.31 m, ale już w drugiej kolejce poprawiła się na 68.30 m. To jej praktycznie gwarantowało brązowy medal, reszta stawki rzucała jednak te cztery, pięć metrów bliżej. Polka, aby powalczyć o najcenniejszy medal, musiała rzucić w granicach swojego rekordu życiowego - miała na to jeszcze trzy szanse. Nie udało się - było ponad 67 metrów, później rzut spalony. Trzecie miejsce miała pewne, mimo uzyskania odległości 66.46 m przez Tajwankę Ya-Chien Yu. Śmiech w ostatnim rzucie uzyskała najlepszy swój wynik w konkursie w Chengdu - 68.65 m. To jednak było o 81 cm za mało, by przynajmniej wyprzedzić Xingying Xu. Złoto wywalczyła zaś Jiangyan Li z wynikiem 71.20 m, uzyskanym w ostatniej kolejce. W tej sytuacji Polska ma już dziewięć lekkoatletycznych medali wywalczonych na stadionie w Chengdu - cztery złote, trzy srebrne i dwa brązowe.