Ten bieg w Memoriale Janusza Kusocińskiego to była swoista sztafeta pokoleń. Od pierwszego toru zaczynało młode pokolenie, na środkowym było to obecne, a na zewnętrznym zawodniczka, której kariera zbliża się do końca, ale wciąż 35-latka łamie kolejne granice. Na pierwszym torze wystąpiła zaledwie 17-letnia Anastazja Kuś. To nadzieja polskiej lekkoatletyki. Na piątym biegła nasza gwiazda Natalia Kaczmarek, a na dziewiątym Marika Popowicz-Drapała, która po 19 latach znowu pobiegła 400 metrów na stadionie. Ewa Swoboda szaleje na bieżni i w reklamie. Zdradziła kulisy Rekord życiowy poprawiony po 19 latach - Kiedy Anastazja się rodziła, ja zdobywałam medal mistrzostw Europy juniorów - powiedziała 35-latka, która przez lata startowała na 100 i 200 metrów, a teraz - na koniec kariery - przeniosła się na 400 m. Popowicz-Drapała to trzykrotna medalistka mistrzostw Europy. Za każdym razem stawała na podium w sztafecie 4x100 m. Brązowe medale były w Barcelonie (2010) i Helsinkach (2012), a srebrny w Monachium (2022). W tym roku z kolei wywalczyła brązowy medal halowych mistrzostw Europy w Stambule, ale już w sztafecie 4x400 m. Popowicz-Drapała w Memoriale Janusza Kusocińskiego wystąpiła na 400 m. Po raz pierwszy od... 19 lat. Oczywiście ustanowiła rekord życiowy - 52,13 sek. Wysłała też mocny sygnał, że zamierza walczyć o miejsce w sztafecie 4x400 m na sierpniowe (19-27) mistrzostwa świata w Budapeszcie. Przejściowy sezon. Wielkie wyzwanie - Liczyłam z trenerem na wynik w granicach 52,00 sek. Tak wynikało z treningów. Tyle że to był mój pierwszy bieg indywidualny na stadionie na tym dystansie i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Do tego biegłam na dziewiątym torze. Musiałam uciekać rywalkom i chyba trochę przeszarżowałam na 200-300 m, bo ta bieżnia tak mnie niosła. Miałam się jednak w tym biegu dużo nauczyć. I tak było. Jestem zadowolona z tego, co udało się wywalczyć - powiedziała Popowicz-Drapała w rozmowie z Interia Sport. Nasza sprinterka nie zamierza jednak odpuszczać też biegów na 100 i 200 m. W tym ostatnim wystąpi już w we wtorkowym (6 czerwca) Memoriale Ireny Szewińskiej. - Nie ukrywam, że ten sezon jest dla mnie trudny, bo jest przejściowy. Razem z trenerem postawiliśmy po tym występie w Stambule bardziej na 400 metrów. To będzie dla mnie duże wyzwanie, ale nigdy też nie mówię pas, co udowodniłam przed halowymi mistrzostwami Europy. Pojawiłam się w sztafecie 4x400 m. Nie uważam jednak, że zamknęłam temat sztafety 4x100 m. Na pewno będę walczyła z całych sił. Ania Kiełbasińska pokazała w ubiegłym sezonie, że można to pogodzić. Nie jestem typem zawodniczki, która z czegoś rezygnuje, ale raczej o coś walczy - mówiła 35-latka z Zawiszy Bydgoszcz. - Brakuje mi jeszcze trochę wytrzymałości na ostatnich 50 metrach. To jest chwilowa walka z kwasem. Uczę się jednak tego - dodała. Anita Włodarczyk przegrała zakład z... sędzią. O co poszło?