Weronika Lizakowska w swojej serii eliminacyjnej miała aż siedem zawodniczek z rekordami życiowymi poniżej czterech minut. Tymczasem do półfinału awansowało tylko sześć najszybszych z każdego biegu eliminacyjnego. Zadanie wydawało się zatem niemożliwe do wykonania, ale po raz kolny okazało się, że nie zawsze to, co na papierze, przekłada się na bieżnię. Z wielkimi mistrzyniami, cudowny bieg Polki w Paryżu. Z rekordem, awans w cuglach Weronika Lizakowska rano nie wierzyła, teraz jest w szoku 25-latka pobiegła znakomicie. Nie tylko znalazła się w szóstce, dającej awans do półfinału, ale też wyraźnie pobiła rekord życiowy. Od teraz wynosi on 4.01,54 sek. To był 13. wynik eliminacji i piąty wynik w historii krajowej lekkoatletyki. Rezultat, który rano Lizakowska brałaby w ciemno, bo - jak przyznała - nastawiała się na walkę repasażu. Na mecie zameldowała się na piątej pozycji. - Tylko się modliłam o to, żeby nikt mnie nie wyprzedził. Byłam trzecia, ale na ostatnich 20 metrach spadłam na czwarte miejsce. Dlatego jeszcze docisnęłam, by nie stracić tego awansu. To, czy mnie bardziej zetnie, czy nie, zeszło już na dalszy plan - powiedziała. Wielki progres u trenera Zbigniewa Króla Lizakowska z trenerem Zbigniewem Królem trenuje od trzech lat. W tym czasie zrobiła gigantyczny postęp, choć często gnębiły ją kontuzję. W 2022 roku jej rekord życiowy wynosił 4.13,59 sek., a teraz jest lepszy o ponad 12 sekund. - Z trenerem współpracuję trzy lata, ale chyba dopiero oddaje ten trening. Wcześniej pewnie też tak by było, ale popełniałam zbyt dużo błędów. Musiałam się nauczyć biegać na ważnych biegach. Musiałam nauczyć się biegać taktycznie - mówiła. Lizakowskiej zabrakło w mistrzostwach Europy w Rzymie, bo leczyła uraz mięśnia dwugłowego. Na szczęście po nim zostało już tylko wspomnienie. Po starcie nie posiadała się z radości. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport