Maria Andrejczyk to postać doskonale znana fanom lekkoatletyki. Pochodząca z Suwałk zawodniczka była jedną z największych rewelacji podczas ostatnich letnich igrzysk olimpijskich w Tokio, zdobyła nawet srebrny medal w rzucie oszczepem. Lepsza od naszej reprezentantki na tej imprezie była tylko Chinka Liu Shiying. Warto przypomnieć, że do rywalizacji polska lekkoatletka przystąpiła jednak kontuzjowana. Niestety, po zakończeniu imprezy czterolecia 27-latka zmagała się z problemami zdrowotnymi. Kobieta przeszła kilka poważnych zabiegów i.... nagle zniknęła. Nie chciała bowiem brać udziału w eventach sportowych, nie będąc w pełni gotowa na walkę o czołowe pozycje. Szok, co powiedzieli o Ewie Swobodzie. To przesada. "Kiedyś słyszałam, że jestem chłopakiem i powinni mnie zbadać" Maria Andrejczyk wraca do rywalizacji. Polka jest gotowa na kolejne sukcesy Kibice obawiali się, że w związku z problemami, z którymi przyszło jej się zmierzyć, Maria Andrzejczyk niedługo poinformuje o zakończeniu kariery sportowej. Wicemistrzyni olimpijska w rozmowie z "TVP Sport" zapowiedziała jednak, że nie ma zamiaru przechodzić w najbliższym czasie na tak zwaną sportową emeryturę. 27-letnia sportsmenka wyznała, że przez ostatnie trzy lata miała dużo czasu na różnego rodzaju przemyślenia i wiele się nauczyła. "Żebym zaczęła słuchać samej siebie, szanowała własne zdrowie i intuicję. Nie chcę już ślepo podążać za tym, co mówią inni. Nie tędy droga. Nauczyłam się też szacunku do własnej osoby. Wiem, że brzmi to banalnie, ale to nie jest wcale takie łatwe. Za mało czasu poświęcałam na to, by dbać o organizm. Mocno tym przypłaciłam. Diametralnie zmieniłam podejście, chociaż wiem, że receptą na świetne wyniki jest ciężka praca. Zdroworozsądkowo podchodzę do obowiązków. Nie chcę się 'zarżnąć' na stadionie. Chcę czerpać fun z uprawiania sportu" - oznajmiła. Maria Andrejczyk z uśmiechem patrzy w przyszłość i ma nadzieję, że uda jej się odnieść jeszcze wiele imponujących rzeczy: "Bardzo chcę startować. Pierwszy występ już w marcu. Chcę czuć radość z tego, że nadal mamy nad czym pracować. Będę robiła wszystko, by nie zawieść trenera i rodziny. Mam przeogromne wsparcie. Fajnie byłoby to wykorzystać". "Życiówka" Kaczmarek jeszcze przed sezonem. Na kolejne przyjdzie poczekać