Polka lepsza od medalistki olimpijskiej z Paryża. Rekordzistka świata pokonana
W każdym z tegorocznych konkursów Maria Żodzik uzyskiwała co najmniej 1.90 m, nie inaczej było także w jej starcie w Diamentowej Lidze w Sztokholmie. Tyle że wysokości 1.95 m została już tylko ona i trzy medalistki olimpijskie z Paryża. Jedną z nich, Australijkę Eleanor Patterson, Polka pokonała, skoczyła wyżej. I zajęła w Szwecji trzecie miejsce. Wygrała zaś Nicola Olyslagers (2.01 m), pokonała rekordzistkę świata Jarosławę Mahuczich.

Niemal dokładnie rok temu, 20 czerwca, Maria Żodzik została uprawniona przez World Athletics do reprezentowania naszego kraju. I choć wiązaliśmy z jej startem nadzieje na olimpijski finał w Paryżu, to akurat na Stade de France 27-letnia jeszcze zawodniczka trochę zawiodła. A może po prostu przegrała też z własnym zdrowiem, które trochę przeszkadza w osiąganiu znakomitych wyników.
A Maria pokazuje, że gdy jest zdrowa, potrafi rywalizować z najlepszymi. Zimą pobiła swój rekord życiowy, w Gorzowie skoczyła aż 1.98 m, co było wtedy najlepszym wynikiem na świecie. A później uzyskała jeszcze 1.90 m w Orlen Cup w Łodzi i... przegrała z własnym zdrowie. Choroba, później kontuzja - dla niej sezon halowy zakończył się bez występu w halowych mistrzostwach Europy i świata.
Ostatnie tygodnie też były zagadkowe - Żodzik wystąpiła w zawodach w Dosze 9 maja, wyrównała swój rekord życiowy na powietrzu (1.96 m), zajęła w elitarnej stawce trzecie miejsce. Tyle że wyżej już nie skakała, znów wypadła z gry na kilka tygodni.
Teraz wreszcie wróciła - w Diamentowej Lidze w Sztokholmie. I pokazała, że tu jest jej miejsce.
Diamentowa Liga w Sztokholmie. Maria Żodzik obok trzech medalistek olimpijskich z Paryża. Świetny występ Polki
Rywalizacja w stolicy Szwecji zapowiadała się ekscytująco, w stawce pojawiły się choćby trzy z czterech medalistek olimpijskich z Paryża (były dwa brązowe medale) czy wicemistrzyni Europy Angelina Topić.
Zaczęło się niesamowicie - do wysokości 1.88 m nie było żadnego nieudanego skoku, trzy udane próby miała też Polka. Jedynie medalistki olimpijskie: Jarosława Mahuczich (złota), Nicola Olyslagers (srebrna) i Eleanor Patterson (brązowa) odpuściły, uznały, że lepiej zacząć wyżej.

Na 1.91 m skakały już wszystkie, także i trzy medalistki olimpijskie. Żodzik pewnie pokonała poprzeczkę, ale już np. zaczynająca zmagania Mahuczich - przetarła pośladkiem poprzeczkę, ale ta utrzymała się jednak na stojakach. Na tej wysokości nastąpiły pierwsze strącenia - Niemka Christina Honsel awansowała po trzecim skoku, a Angelina Topić - po drugim. Ta próba Honsel była pierwszą w konkursie po... 23 udanych wszystkich zawodniczek.
Poziom tego konkursu już był więc niesamowity, skoro cała dziewiątka miała już zaliczoną wysokość 1.91 m. Tak walczy się o medale w mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich, gdy pojawiają się najlepsze z najlepszych.
A Żodzik znów pokonała poprzeczkę na 1.93 m w pierwszym podejściu, choć tym razem już solidnie ją zahaczyła. Szczęście dopisało, mogła czekać na ruchy rywalek. Szwedka Engla Nillson, Ukrainka Julia Lewczenko, Amerykanka Vashti Cunningham, Topić i Honsel - ją strąciły. I już to dawało Polce - na ten moment - prowadzenie, a docelowo: świetną pozycję wyjściową na co najmniej czwarte miejsce. Bo trzy medalistki olimpijskie uznały, że skakać będą dopiero na 1.95 m.
I tak się stało - rywalki dalej były nieskuteczne, Żodzik zaliczyła tę wysokość jako jedyna.
1.95 m to dla Polki już było za dużo, ale także i Australijka Patterson trzy razy strąciła poprzeczkę. A że ona skoczyła wcześniej "tylko" 1.91 m, została sklasyfikowana za Żodzik. Maria miała zagwarantowane trzecie miejsce.
Zostały wiec tylko dwie: Mahuczich i Olyslagers, one pokonały 1.95 m w pierwszym podejściu.
Sytuacja rozstrzygnęła się na 2.01 m - Australijka pokonała poprzeczkę w pierwszej próbie, delikatnie ją tylko trąciła. Ukrainka zaś dwa razy zrzuciła, przeniosła ostatnią szansę na 2.03 m. Ten manewr się nie powiódł. Podobnie jak atak Olyslagers na najlepszy wynik w 2025 roku, czyli 2.03 m.
