W Teatrze Powszechnym w Łodzi całkiem słusznie uznano, że życiorys Kwaśniewskiej nadaje się na sztukę. Zresztą to właśnie w tym mieście się urodziła i rozpoczęła karierę sportową. Sportowiec multidyscyplinarny Jak to było w zwyczaju sportowców w XX-leciu międzywojennym nie ograniczała się tylko do jednej dyscypliny - uprawiała np. siatkówkę, skok w dal, rzut oszczepem i pływanie. Była mistrzynią Polski w koszykówce i hazenie (odmiana piłki ręcznej). Największy osiągnięcie odniosła jednak w rzucie oszczepem, a zdobyty w Berlinie brązowy medal okazał się nie tylko sukcesem sportowym. Igrzyska Olimpijskie w 1936 roku służyły nazistowskiej propagandzie. Od sportowców np. oczekiwano salutu "Sieg Heil". Polka, która zajęła trzecie miejsce w rzucie oszczepem, podczas dekoracji na podium tego gestu jednak nie wykonała. Fotografia z Hitlerem Potem Adolf Hilter wszystkie medalistki zaprosił do loży na rozmowę. Anegdota głosi, że miał do Kwaśniewskiej powiedzieć: "Gratulacje dla małej Polki", a ta miała odparować: "Nie czuję się niższa od pana". Oszczepniczki zrobiły sobie zdjęcie, które jak się okazało bardzo przydało się Kwaśniewskiej podczas wojny. Dzięki fotografii z Hitlerem była w stanie uratować z obozu w Pruszkowie wiele osób. Przeżyła wojnę, doczekała się wolnej Polski - zmarła w 2007 roku w wieku 94 lat w Warszawie. Maria Kwaśniewska - piękny człowiek Postać Kwaśniewskiej na rok przed 110. rocznicą urodzin postanowił przypomnieć Teatr Powszechny. Sztuka inspirowana biografią zawodniczki ŁKS zostanie pierwszy raz pokazana w ramach XVIII Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Napisał ją Radosław Paczocha, a wyreżyserował Adam Orzechowski. Dla scenarzysty to nie pierwsze związki ze sportem. Napisał też scenariusz do filmu "Być jak Kazimierz Deyna". - W naszych spektaklach często pokazujemy tematy i postaci ważne dla Łodzi. Tym razem zainspirowaliśmy się historią Marii Kwaśniewskiej, łodzianki, niezwykłej kobiety, sportsmenki, medalistki olimpijskiej i pięknego człowieka. Zafascynowała nas, pojawiła się w trakcie naszych rozmów z Adamem Orzechowskim i Radosławem Paczochą - opowiada Ewa Pilawska, dyrektorka Teatru Powszechnego. Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla drugiego człowieka - Zastanawialiśmy się nad historią, które pozwoli zbudować uniwersalną opowieść o dobru. Sztuka, także teatr, bardzo często badają korzenie zła, poddają analizie negatywnych bohaterów. A Maria Kwaśniewska była osobą nieskończenie dobrą i empatyczną. Niezwykle doświadczona przez życie była ukierunkowana na altruizm. W jednej z rozmów pod koniec życia podkreślała, że kocha ludzi, choć nie są doskonali, choć bywają źli - dodała Pilawska. W spektaklu nie zabraknie nawiązania do słynnego zdjęcia z Hitlerem. - Stało się przepustką do uratowania ludzi. Kwaśniewska ryzykowała w imię bezinteresownej idei ocalenia ludzkich istnień. Czy stać byłoby nas na takie poświęcenie? Jej historia jest punktem wyjścia do postawienia pytań o miejsce dobra we współczesności. Kim jest dla nas drugi człowiek? Ile jesteśmy w stanie dla niego poświęcić? - dodaje dyrektorka teatru. Reżyser: Nie stawiamy pomnika Marii Kwaśniewskiej Adam Orzechowski reżyser sztuki: - Mam wrażenie, że jej historię zna tylko grupa osób. Dużo więcej mówi się na przykład o Irenie Sendlerowej. Pod kątem teatralnym i dramaturgicznym Maria Kwaśniewska, ze swoją karierą sportową i doświadczeniem wojny, jest postacią bardzo ciekawą. W spektaklu zastanawiamy się, co Kwaśniewska jako uosobienie dobra i wierności zasadom moralnym daje nam dzisiaj. Dobro jest mało spektakularne, teatr woli ludzi odtrąconych, słabych, zapomnianych, zjawiska patologiczne. Postawa naszej bohaterki zaprzecza światu, który jest nastawiony na siebie. - Kwaśniewska niechętnie mówiła o sobie, niechętnie udzielała wywiadów, dlatego w spektaklu narrację wzbogacamy o różne wątki, na przykład o historie uratowanych przez nią dzieci. "Maria" nie jest laurką ani pomnikiem Marii Kwaśniewskiej, zależy nam na portrecie człowieka z całą złożonością charakteru. Poza tym - jej codzienne życie nie było życiem w blasku medali, wręcz przeciwnie. I to także chcemy pokazać. - Spektakl realizujemy, gdy w Ukrainie toczy się wojna (gdy zaczynaliśmy pracę, żyliśmy w innej rzeczywistości). To dodatkowo narzuca nowy kontekst interpretacji historii Kwaśniewskiej. Nasza perspektywa się zmienia, zmienia się nasze poczucie bezpieczeństwa. Wojna przestaje być dla nas abstrakcją.