Polka ex aequo z mistrzynią świata. Ależ start mistrzostw Europy w Madrycie
Drużynowe mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce, najbardziej prestiżowa impreza na kontynencie w tej części sezonu, zaczęły się w nietypowej scenerii. W gorącym Madrycie tyczkarki i tyczkarze rywalizowali bowiem nie na stadionie, ale na Plaza de Oriente - placu przed Pałacem Królewskim. Jeszcze zanim doszło do pierwszego skoku w konkursie, pech dopadł Portugalkę Catię Pereirę. A później świetnie prezentowała się nasza Zofia Gaborska. Skoczyła tyle, co halowa mistrzyni świata z Nankinu.

Drużynowe mistrzostwa Europy to impreza bardzo specyficzna - można odnieść wrażenie, że każda kolejna edycja dodaje tym zmaganiom prestiżu. Polska do Madrytu wysłała swoje największe gwiazdy, to tu starty w tym sezonie rozpocznie Ewa Swoboda, będą Paweł Fajdek, Anita Wielgosz, Piotr Lisek, Pia Skrzyszowska, Natalia Bukowiecka czy Jakub Szymański.
Tyle że gwiazdy końcowego triumfu nie zapewnia, potrzebny jest wyrównany zespół, bo liczona jest każda konkurencja. W tej lekkoatletycznej ekstraklasie występuje 16 najlepszych krajów - najlepsza osoba w konkurencji zdobywa 16 punktów, druga 15 - i tal dalej. Za ostatnie miejsce jest 1 punkt, za brak wyniku - zero.

I to właśnie spotkało Portugalię. Catia Pereira, w tym roku skoczyła tylko 3.80 m, miała po prostu zapunktować, bo pewnie Portugalię czeka walka o utrzymanie w elicie. Tyle że doznała kontuzji mięśniowej podczas rozgrzewki, przy pomocy służb medycznych opuściła arenę zmagań.
Drużynowe mistrzostwa Europy. Początek na placu przed Pałacem Królewskim w Madrycie. Dobry występ Zofii Gaborskiej
Polskę w tej konkurencji reprezentowała Zofia Gaborska. I też nie była faworytką. Dwa tygodnie w Poznaniu 20-latka z KMS Szczecin ustanowiła rekord życiowy (4.31 m), kilka dni temu w Szczecinie uzyskała 4.30 m. Taki wynik dzisiaj, w upalnym Madrycie, byłby całkiem dobry. I przy wielu problemach faworytek, mógłby dać miejsce w środku stawki.
Stawka została podzielona na dwie grupy - osiem najlepszych zawodniczek zaczęło od 4.15 m, osiem tych teoretycznie słabszych - od 3.60 m. Zofia wybrała na pierwszy skok równe 4 metry, później zaś 4.15 m. I pokonała poprzeczkę, to już było coś.

Zasady w tych zawodach są nieco inne niż zazwyczaj - można mieć dwa strącenia na danej wysokości, ale w całym konkursie - tylko cztery.
Tymczasem w lepszej grupie zagrożona była Węgierka Hanga Klekner, która zaczęła od 4.15 m i pokonała poprzeczkę dopiero w trzeciej próbie, ostatniej. Jeszcze bardziej "na musiku" była Marie-Julie Bonnin, Francuzka to przecież halowa mistrzyni świata z Nankinu z tego roku. Ona zaczęła od 4.30, dwa razy strąciła poprzeczkę. A za trzecim oddała chaotyczny skok i z trudem go zaliczyła. Uratowała Francję przed zerówką.
Gaborska z kolei na 4.30 m oddała dwa nieudane skoki, choć przy drugim była już dość blisko przejścia nad poprzeczką. Za trzecim razem się udało. W tym momencie zajmowała 10. miejsce, razem z Bonnin. Można było bardzo żałować, że ta sztuka nie udała się za pierwszym razem - byłaby szósta.
Zostało więc atakowanie 4.45 m, 20-letnia studentka Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie pobiłaby swój rekord życiowy o 14 cm. To było jeszcze za dużo. Polka nie zawiodła, zakończyła zmagania na 11. pozycji - razem z Francuzką, Litwinką i Finką. Tu na więcej trudno było liczyć, jedynie Rugile Miklyciute miała gorszy rekord życiowy od Zofii.
- Bardzo się cieszę, jak to wyszło. Ładna pogoda, piękne miejsce, skoki fajne. No i ta atmosfera. Wszystko mi się tu podobało - mówiła Gaborska w TVP Sport.
Chcę się tym bawić i być lepsza. Tu pokazałam, że potrafię radzić sobie już z presją. Potrzebuję jeszcze takiej pewności siebie - Zofia Gaborska
Wygrała zaś Czeszka Amálie Švábíková (16 pkt), skoczyła 4.65 m w drugiej próbie (ale 4.55 w pierwszej). Podjęła się jeszcze ataku na wyrównanie rekordu DME, który należy do naszej Anny Rogowskiej i Niemki Silke Spiegelburg (4.75 m).
15 punktów Ukrainie zapewniła Maryna Kyłypko (też 4.65 m w drugiej próbie, ale 4.55 - w trzeciej), jej zwycięstwo nad aktualną mistrzynią Europy Angelicą Moser ze Szwajcarii(4.55 m), było sporym zaskoczeniem.
Gaborska zapewniła Polsce 4,5 pkt do klasyfikacji generalnej.
W czwartek wystąpi jeszcze Piotr Lisek.
