Niewiele zawodniczek na świecie jest w stanie pokonać 1.97 m, a tego dokonała w lutym w Toruniu Mari Żodzik. Wypełniła minimum na igrzyska olimpijskie, w których formalnie - jeszcze wtedy - nie mogła wystartować. Nie miała polskiego paszportu, obowiązywała ją też karencja ze strony World Athletics - ta mijała 20 czerwca. I w końcu rada tej organizacji zatwierdziła Polkę, pozwoliła jej wystąpić w igrzyskach Nie udało się jeszcze przed mistrzostwami Europy w Rzymie, a szkoda - Żodzik była w dobrej formie. Na początku czerwca skoczyła 1.95 m w konkursie na rynku w Białymstoku, to pozwoliłoby jej w Rzymie walczyć o medal. W mistrzostwach Polski miesiąc później było już jednak gorzej, w Bydgoszczy skoczyła tylko 1.86 m. I, niestety, ta forma, a może problemy zdrowotne, pozostały aż do dzisiaj. Maria Żodzik poza finałem igrzysk olimpijskich. Szybko odpadł z rywalizacji Aby zapewnić sobie miejsce w finale, trzeba było pokonać 1.97 m, czyli tyle, ile w tym roku skoczyła Żodzik w hali. Choć bardziej prawdopodobne wydawało się, że wystarczy 1.92 m, byle w pierwszej próbie. To było w zasięgu naszej skoczkini, ale tej Marii Żodzik z początku czerwca. Była reprezentantka Białorusi dopiero w drugiej próbie pokonała 1.83 m, tu problemy miało ledwie osiem zawodniczek. Ale 1.88 m to już było za dużo. Ani razu nie była blisko tego celu, trzy razy strąciła poprzeczkę. I w decydującej batalii jej zabraknie. Wielkie problemy miała wicemistrzyni Europy Angelina Topić, która w tym roku skakała już 1.98 m. Na rozgrzewce skręciła staw skokowy, to było widać w jej próbach. 1.88 m zaliczyła za trzecim razem, podobnie - 1.92 m. Wciąż była więc więc w grze o finał igrzysk. Podobnie jak i wszystkie inne faworytki, z rekordzistką świata Jarosławą Mahuczich na czele. Ona zaczęła od 1.92 m - i zaliczyła to z zapasem. Tę wysokość pokonało 14 zawodniczek. W finale będzie rywalizować 13, z których sześć zaliczyło 1.95 m. Z tego grona odpadła jedynie Niemka Imke Onnen.