Adrianna Sułek już przed HMŚ w Belgradzie wymieniana była jako jedna kandydatek do złota. Choć w stolicy Serbii ustanowiła nowy rekord Polski, pozwoliło jej to na zajęcie "tylko" drugiego miejsca, bowiem lepsza okazała się Belgijka Noor Vidts. Nasza zawodniczka po zakończeniu zmagań nie ukrywała, że liczyła na mistrzowski tytuł i początkowo trudno było jej się cieszyć, choć odniosła życiowy sukces. Szef wyszkolenia w PZLA Krzysztof Kęcki w rozmowie z TVP Sport zachwycał się przede wszystkim niesamowitą psychiką Sułek, dzięki której Polka może osiągnąć ogromne sukcesy. - Występem w Serbii zaskarbiła sobie sympatię, zresztą to zrozumiałe. Ona ma wielki charakter do walki - gdy zwietrzy swoją szansę, poczuje krew, to jest nie do zatrzymania - opisywał halową wicemistrzynię świata. Czytaj także: Doprowadzili naszą medalistkę do płaczu Dodał jednak, że czeka ją jeszcze sporo wysiłku, by móc mierzyć się z najlepszymi siedmioboistkami. - Czeka ją jeszcze mnóstwo pracy, żeby dobić do światowej czołówki w stadionowym siedmioboju. Wie to ona sama, wie nowy trener Marek Rzepka, powinni wiedzieć też kibice - stwierdził Kęcki.