Przed kilkoma dniami Sir Mo Farah wyznał w materiale BBC, że jako mały chłopiec został przemycony do Wielkiej Brytanii pod fałszywym nazwiskiem. Utytułowany lekkoatleta do tej pory przedstawiał się jako somalijski uchodźca. W rozmowie z dziennikarzami po latach zdecydował się powiedzieć prawdę, że do Wielkiej Brytanii trafił przez nieznajomą kobietę, która przekonała go, że odwiedzą tam rodzinę, wręczając mu do ręki fałszywy paszport. W rzeczywistości jako 10-latek trafił do domu, w którym pracował jako służący. To tylko fragment szokujących wyznań sportowca. Jego zdaniem kobieta miała dać mu nowy początek, a zamieniła jego życie w piekło. Pomógł mu dopiero nauczyciel wychowania fizycznego, który nie tylko odkrył w nim talent do biegania, ale i powiadomił opiekę społeczną. Czytaj też: Mistrz olimpijski wyznaje prawdę. "Nie jestem tym, za kogo mnie uważacie" Policja zbada sprawę Mo Faraha Po kilku dniach od wstrząsanych wyznań media przekazały, że sprawą sprzed lat ma zająć się policja. "Zdajemy sobie sprawę z doniesień medialnych dotyczących Sir Mo Faraha. W tej chwili nie zgłoszono żadnych raportów. Specjaliści wszczęli dochodzenie i obecnie oceniają dostępne informacje" - czytamy w oświadczeniu Metropolitalnej Służby Policyjnej.