Polak zaskoczył wszystkich. Złoto zapewnił sobie... pierwszym rzutem
Oskar Stachnik był w gronie kandydatów do zdobycia medalu w rywalizacji dyskoboli, ale finałowe zmagania Letniej Uniwersjady w Chengdu miały większego faworyta - Włocha Alessio Manucciego. 25-latek z AZS UMCS Lublin już jednak pierwszym rzutem na 62,53 m zaskoczył wszystkich rywali, a w piątek kolejce uzyskał swój najlepszy wynik w całym sezonie - teraz to 63 metry. I zdobył drugi w środę złotym medal dla reprezentacji Polski

Gdyby patrzeć tylko na rekordy życiowe, Oskar Stachnik nie miałby szans w starciu z 21-latkiem z RPA Francoisem Prinsloo, który rzucił już w karierze blisko 67 metrów. Ale nie w tym roku, a to przecież kluczowe. Dziś Prinsloo nie miał żadnego mierzonego rzutu, nie zakwalifikował się do ścisłego finału. I to już była pierwsza niespodzianka.
Jamajczyk rzucał w karierze dużo, dużo dalej od Polaka. W Chengdu... spalił wszystkie próby
Polak miał mierzone rzuty od samego początku - równe, dynamiczne, bardzo dobre. On do rywalizacji przystąpił z najlepszym wynikiem w tym sezonie na poziomie 62.69 m, nieco dalej rzucił tylko Włoch Alessio Manucci, nieco bliżej zaś - Prinsloo. Ten ostatni sam wykluczył się jednak z rywalizacji o medale.
Stachnik zaś w niej był od początku do końca. Trochę niepokoił jego wynik podczas mistrzostw Polski, w Gorzowie zdobył złoto, ale z wynikiem 60.09 m. W Chengdu by to nie wystarczyło do medalu, to było niemal pewne. Polak jednak dziś błyszczał - każdy jego rzut był dalszy od tego najlepszego sześć dni temu. I co ważniejsze - aż pięć (sic!) dawało złoty medal.
Już pierwsza próba na 62.53 m pozwoliła 25-latkowi zachować spokój, stanowiła olbrzymi komfort. Jamajczyk Kai Chang rzucił jednak metr bliżej, Włoch Manucci - aż półtora metra. Dużo poniżej swoich możliwość. To była druga niespodzianka - Manucciego wyprzedził jeszcze Algierczyk Oussama Khennoussi, Włoch znalazł się poza podium.
Znakomita dyspozycja Stachnika, pięć rzutów dałoby mu złoto. Piąty był najlepszym w tym roku
Stachnik zaś, jakby dla podkreślenia swojej dominacji, w piątej kolejce uzyskał najlepszy wynik w tym roku - równe 63 metry. Imponował w kole dynamiką i szybkością, posłał dysk w sam środek promienia. Gdyby był wiatr pod dysk, mógłby pobić nawet "życiówkę". A po próbie nie cieszył się jakoś mocno, wziął ręcznik i poszedł na ławeczkę. W ostatnim rzucie uzyskał nieco bliższą odległość - 62.57 m.
To drugi złoty medal dla Polski w środę, a trzeci w ogóle. Wcześniej złoto i srebro w skoku w dal wywalczyły: Nikola Horowska oraz Magdelena Bokun. Na dublet szansę w pchnięciu kulą mają jeszcze Konrad Bukowiecki i Szymon Mazur, a w finale 100 m pobiegną: Monika Romaszko i Mateusz Siuda.
Zobacz również:
- Osiem biegów i wreszcie koniec. Skrzyszowska zdradziła plan na mistrzostwa świata
- Polak przerzucił rekord mistrza świata. Dwie próby i już świętował sukces
- 20-latek będzie jedną z gwiazd naszej kadry. "Normalne życie zeszło na drugi plan"
- Wielkie gwiazdy przyjadą do Polski. Bukowiecka w nowej roli, ujawniła nazwiska

