Brzeziński nawiązał do swojego "świeżego" rekordu życiowego, który ustanowił w Toruniu (6.57). - Liczyłem na trochę lepszy wynik, faktycznie w granicach "życiówki". Może wyszło zmęczenie, ale też powiedzmy sobie szczerze: nie celowaliśmy z trenerem w mistrzostwa świata, raczej w mistrzostwa Polski. A Copernicus Cup trochę wywrócił nasze plany i wszystko musiało się inaczej potoczyć - mówił nam 23-latek. Adrian Brzeziński pokazał "trefne" buty Zawodnik, specjalizujący się w biegach na 100 i 200 m, w ten sposób zwrócił uwagę na rzecz fundamentalną: 60 m to nie jest jego dystans, dlatego formą na mityngu w Toruniu zaskoczył też siebie i trenera. - Myślę, że trochę było to zaskoczenie, aczkolwiek wszystko wskazywało, że powinienem biegać tutaj w takich czasach. Jednak po mistrzostwach Polski już trochę się pokrzyżowało. Mam nadzieję, że teraz nie tylko odbuduję dyspozycję, co wręcz ją polepszę - wyjaśnił. W dodatku zawodnik MKL Toruń zmagał się z problemami sprzętowymi, a konkretnie zepsutymi butami. - To mi najbardziej przeszkadzało - przyznał. A gdy dociekaliśmy o więcej szczegółów, podniósł jedną stopę i pokazał dokładnie, w czym tkwi problem. - Niestety w tych butach pękają poduszki, a że nie można kupić zamienników, to nie miałem w pełni sprawnego sprzętu na starcie. Mam dwie pary tych butów i obie są w takim samym stanie. To stało mi się na mistrzostwach Polski. A ponieważ chodzi o poduszki, to nawet się ich nie sklei, więc w tej chwili buty już nie spełniają swojej pełnej funkcji. Nie było szans, żeby jakąś parę na szybko zorganizować, bo nie ma takiej na stanie - wyjaśnił. Z tego powodu Brzezińskiemu brakuje optymalnej amortyzacji na śródstopiu, która pomaga nodze też bardziej sprężyście się odbijać. Artur Gac z Belgradu