Niedzielne zawody lekkoatletyczne na Stadionie Śląskim będą pewnie jeszcze długo wspominane: świetna organizacja, znakomite wyniki, dwa rekordy świata - to mówi samo za siebie. Po cichu kibice liczyli także, że najlepszy wynik w historii może też paść na dystansie 800 metrów, już trzy dni wcześniej w Lozannie Kenijczyk Emmanuel Wanyonyi i Kanadyjczyk Marco Arop pokazali wybitną klasę, ten pierwszy wyrównał najlepsze osiągnięcie drugiego w historii Wilsona Kipketera. Zostały więc jedynie trzy najlepsze wyniki Davida Rudishy, z rekordem świata włącznie. Bieg w Chorzowie był kapitalny, przy czym do możliwości walki o rekord świata zabrakło... lepszej dyspozycji dnia Wanyonyiego, mistrza olimpijskiego z Paryża. Arop biegł drugie okrążenie sam, miał sporą przewagę nad resztą stawki, finiszował w czasie 1:41.86. To najlepszy wynik w historii na polskim stadionie, a jak zauważyła znakomity statystyk Tomasz Spodenkiewicz, prowadzący profil Athletics News na platformie X, poprzedni najlepszy wynik na powietrzu w naszym kraju przerwał od 1977 roku. Wtedy, w Bydgoszczy, dwukrotny mistrz olimpijski z Montrealu Alberto Juantorena uzyskał czas 1:43.66, niewiele gorszy od swojego ówczesnego rekordu świata. Raz się jest "zającem", a raz... się biegnie za zającem. Patryk Sieradzki wygrał mityng w Taborze I tu warto wspomnieć, że niezwykle istotną rolę w tym chorzowskim wyczynie pełnił Patryk Sieradzki. Tak jak weteranka Aneta Lemiesz jest cenioną pacemakerką w kobiecych rywalizacjach na 800 czy 1500 metrów, tak Sieradzki często jest zapraszany do pełnienia roli "zająca" w najbardziej prestiżowych mityngach Diamentowej Ligi. Podobnie było i w Memoriale Kamili Skolimowskiej, miał za zadanie przebiec pierwsze okrążenie w 49,8 s - wyszło nieco szybciej (49.39 s). A gdy zszedł z toru, do swojej walki z czasem ruszył Arop. To był jedenasty taki występ aktualnego wicemistrza Polski w tym roku, do tego czwarty w Diamentowej Lidze. Rzadko więc się zdarza, by Sieradzki mógł biegać w zawodach na własny rachunek. Taką szansę dostał w tym roku choćby w memoriałach Janusza Kusocińskiego (Chorzów), Ireny Szewińskiej (Bydgoszcz) czy Czesława Cybulskiego (Poznań), zawsze były to dwa okrążenia przebiegnięte poniżej 107 sekund. We wtorek wybrał się na południe Czech - tam w Taborze odbył się mityng zaliczany do rankingu World Athletics Continental Tour, mający status challengera. Tym razem "zającem" był inny z Polaków - Bartłomiej Kisiel, który pierwsze okrążenie pokonał w czasie 51.62 s. A drugie należało do Sieradzkiego - wygrał w czasie 1:46.40, o blisko sekundę pokonał Estończyka Uku Renka Kronbergsa.