Przed konkursem pchnięcia kulą zastanawiano się, czy ktoś zagrozi dwukrotnemu wicemistrzowi olimpijskiemu i dwukrotnemu mistrzowi świata Joe Kovacsowi. Amerykanin ostatnio prezentuje równą i wysoką formę - regularnie pcha powyżej 22 metrów. Rewanż za Ostrawę We wtorek wygrał mityng w Ostrawie (22,25), przed Tomem Walshem (21,68) i Filipem Mihaljeviciem (20,89). Polacy - Michał Haratyk (20,53) i Konrad Bukowiecki (20,43) zajęli odpowiednio czwarte i piąte miejsce. Różnice jak na pchnięcie kulą były więc duże. Wszyscy przenieśli się do Polski i w Bydgoszczy była okazja do rewanżu. Bukowiecki podczas sezonu halowego przekonywał, że wraca do formy, bo wreszcie przepracował porządnie okres przygotowawczy. Wyniki pod dachem nie były złe, ale na otwartym stadionie na razie ma problemy. W Bydgoszczy pchał słabo. W tym roku tylko dwa razy przekroczył 21 metrów. W Bydgoszczy to mu się nie udało, choć zabrakło niewiele - siedmiu centymetrów. Jeszcze bliżej był Haratyk - 20,99 metra. Takie odległości nie wystarczyły nawet do podium. Za to zażarta była walka o wygraną. Najpierw prowadził Kovacs (21,57 m), potem dalej pchnął Walsh (21,80 m), a w ostatniej serii Amerykaninowi zabrakło pięciu centymetrów, by odebrać wygraną Nowozelandczykowi.