Minimum kwalifikacyjne wynosiło 77,00 m. Osiągnęło je tylko trzech miotaczy. Poza Nowickim byli to Węgier Bence Halasz i Ukrainiec Mychajło Kochan. Oni w przeciwieństwie do Polaka, uczynili to już w pierwszej próbie. W niedzielnym finale (9 czerwca, godz. 21.10) wystąpi jeszcze Paweł Fajdek. Wielokrotny mistrz świata miał 11. wynik eliminacji - 75,17 m. Trudne tygodnie Pawła Fajdka. "Nie chciałem startować" Można powiedzieć: veni, vidi, vici (przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem). Jest wygrana w eliminacjach. To dobry początek. Wojciech Nowicki: - Ale to są dopiero eliminacje. Bardzo się cieszę, że zrobiłem swoje. Przyszedłem na ten konkurs, jak na trening. Zrobiłem wszystko prawie zgodnie z planem i wyszedłem ze stadionu. Wielkiej historii tu nie ma. Teraz przede mną niedzielny finał. Zobaczymy, jak on pójdzie. Plan był taki, by od razu pierwszym rzutem załatwić sprawę finału? - Tak. Nie chciałem tracić energii. Szkoda zatem, że ten pierwszy rzut nie wyszedł. Poślizgnęła mi się jednak noga przy wejściu i ten rzut nie był dokręcony. To był taki "szczur". Wylali na stadionie nowe koło i ono trochę się kruszy. Musiałem mieć chyba pył na bucie i przez był ten poślizg. Drugi rzut zakręciłem już lepiej i wszedłem do finału z dużym Q. Po raz kolejny w mojej karierze. Jak będzie w finale? - To będzie dla mnie taki drugi trening, a jednocześnie sprawdzian. Forma jest już mistrzowska? - Nie. Mam nadzieję, że ona będzie na igrzyska. Przed mistrzostwami Europy tak naprawdę byłem w mocnym treningu. Odpuściłem tylko nieco trzy ostatnie dni. Miałem wtedy tylko po jednym treningu. Nie szykowałem się na tę imprezę. Ona jest dla mnie tylko sprawdzianem. Przetestowaniem całego rytuału startowego. Cały czas pani trener mnie uświadamia, że mam już 35 lat, więc trudno jest mi przygotować kilka szczytów formy w jednym sezonie. Szykujemy zatem jeden. Na igrzyska. Mam nadzieję, że wyjdzie. Jak będzie wyglądał finał? - To, że nie jest to dla mnie impreza docelowa, to nie znaczy, że nie będę walczył. Wprost przeciwnie. Będę chciał solidnie porzucać. Jak na treningu. Jestem spokojny o ten występ. Jak ocenisz organizację zawodów? - Jest w porządku. Nigdy nie widziałem tak pięknego stadionu rozgrzewkowego. Tam jest wszystko w marmurze. To robi niesamowite wrażenie. To uczta dla oczu. W Rzymie - notował Tomasz Kalemba, Interia Sport