Virgilijus Alekna nigdy rekordzistą świata nie był, bo gdy Niemiec ze wschodniej części, Jürgen Schult, uzyskał 74.08 m, miał ledwie 14 lat. Zaczynał sportową karierę, którą okrasił dwoma tytułami mistrza olimpijskiego i rekordem olimpijskim, ustanowionym w Atenach. Do Schulta, sportowca z czasów słusznie już minionych i podejrzanych, zbliżył się na dystans 20 cm. Rekordu świata jednak nie pobił. Dokonał tego dopiero jego młodszy syn - Mykolas. Znakomity początek konkursu 22-latka z Litwy, nowy rekord olimpijski. A później doczekał się zaskakującej odpowiedzi W kwietniu tego roku w Ramonie w Oklahomie Mykolas Alekna rozprawił się w końcu z rekordem świata, spełnił dawne marzenie ojca. 74.35 m w dysku to odległość niewyobrażalna, od kilkunastu lat nikt nie mógł przekroczyć choćby 72. A on dał radę, potwierdził swoją wybite możliwości, choć w tych najważniejszych imprezach zawsze ktoś był lepszy. Złoto przywiózł tylko z mistrzostw Europy w Monachium, w Rzymie dwa miesiące temu był trzeci. A w mistrzostwach świata w Eugene i Budapeszcie: też drugi i trzeci. Gdy więc w drugiej kolejce Alekna posłał dysk na 69.97 m, wszyscy rywale pewnie westchnęli. O osiem centymetrów poprawił 20-letni rekord olimpijski swojego ojca, to powinno już dać złoto. Nawet jeśli w tej samej serii Australijczyk Matthew Denny postraszył odległością 69.31 m. Alekna w te punkty między 68. a 70. metrem celował czterokrotnie. I prowadził, gdy w czwartej serii nagle jak Filip z konopi wyrwał się z siódmej pozycji Jamajczyk Roje Stona. On w Paryżu w sześciu kolejnych rzutach, w eliminacjach i finale, nie mógł przekroczyć 67 metrów. A rekord życiowy, nieco ponad 69 metrów, pobił wtedy, gdy Alekna uzyskał najlepszy wynik w historii, w kwietniu w Ramonie. Teraz zmierzono mu równe 70 metrów, co do centymetra. Objął zaskakujące prowadzenie, postawił rywali w trudnej sytuacji. Mykolas już na to nie odpowiedział, dwukrotnie przekroczył 68 metrów, ostatnią próbę spalił. Denny był trochę bliżej, 69.15 m w piątej kolejce nie poprawiło jednak jego sytuacji. Sensacja stała się więc faktem, a z niczym na placu boju pozostali utytułowani europejscy mistrzowie dysku: Kristjan Čeh, Lukass Weisshadinger i Daniel Ståhl. Na kolejną szansę będą musieli czekać kolejne cztery lata, choć dla dwóch ostatich, 32-latków, to mogły być już ostatnie igrzyska. Oni jednak cieszyli się z medali już w Tokio, a Słoweniec - nie. Čeh był już mistrzem świata, ale tego najważniejszego krążka wciąż nie posiada. Końcowa klasyfikacja w rzucie dyskiem w wąskim finale: 1. Roje Stona (Jamajka) - 70.00 m (rekord olimpijski)2. Mykolas Alekna (Litwa) - 69.97 m3. Matthew Denny (Australia) - 69.31 m4. Kristjan Čeh (Słowenia) - 68.41 m5. Lukas Weisshaidinger (Austria) - 67.54 m6. Clemens Pruefer (Niemcy) - 67.41 m7. Daniel Ståhl (Szwecja) - 66.95 m8. Andriusz Gudzius (Litwa) - 66.55 m