52.26 s - z takim czasem finiszowała w półfinale seniorskich mistrzostw Polski zaledwie 17-letnia Anastazja Kuś, walcząc o awans do wielkiego finału z samą Justyną Święty-Ersetic. Tamten pojedynek przegrała, choć nie miało to znaczenia, bo o medale walczyły później obie. Tamte wydarzenia w Bydgoszczy miały miejsce zaledwie trzy tygodnie temu, wywołały wielkie poruszenie w środowisku. Choćby dlatego, że Kuś w znakomitym stylu rozprawiła się z juniorskim rekordem Polski Kornelii Lesiewicz, pokazała swój olbrzymi talent. A trener sztafety 4x400 m Aleksander Matusiński nie czekał już na dalszy rozwój sytuacji, powołał nastolatkę do drużyny na igrzyska. Czy pobiegnie w Paryżu, choćby w eliminacjach sztafety 4x400 m? Tego nie wiadomo, ale ma duże szanse. Może je zwiększyć właśnie w Bańskiej Bystrzycy, bo tu odbywają się mistrzostwa Europy do lat 18. A starsze zawodniczki już nie rywalizują, może z wyjątkiem Natalii Kaczmarek, którą w sobotę czeka jeszcze start w Diamentowej Lidze w Londynie. Anastazja Kuś nadal niepokonana. Rekordzistka Polski U-18 znów na czele biegu w Bańskiej Bystrzycy Anastazja Kuś przyjechała do Bańskiej Bystrzycy z dwoma celami - jedynym jest złoto mistrzostw Europy, drugim zaś - pobicie rekordu życiowego sprzed trzech tygodni. I wcale tego nie ukrywa. - Trenowałam ciężko, by być w najwyższej formie na te mistrzostwa. Chciałabym pobić tutaj swój rekord życiowy. Ten czempionat to bardzo dobre przetarcie przed igrzyskami olimpijskimi, których nie mogę się doczekać - mówiła po biegu eliminacyjnym, cytowana przez Tomasza Spodenkiewicza z serwisu Athletics News na twitterze. Kolejne pobicie rekordu kraju, może nawet z zejściem poniżej 52 sekund - to byłoby to coś "wow", właśnie przed igrzyskami. Element decydujący o olimpijskim debiucie. I to może stać się w sobotę, w finale. 17-latka z Olsztyna, córka byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej Marcina Kusia, jako jedyna w stawce zawodniczek miała w tym roku czas poniżej 53 sekund, już tylko to czyni ją wielką faworytką. Tym bardziej, że nie pobiegła tak jeden raz. W Bańskiej Bystrzycy na razie nie musiała podkręcać obrotów, w eliminacjach triumfowała z czasem 53.66 s, w swoim półfinale też była najlepsza - 53.91 s. Nie biegła na sto procent, na końcu właściwie już się oszczędzała i kontrolowała, czy ostro finiszująca Słowaczka Lenka Gymerska nie zbliży się aż za bardzo. Rywalka pobiła rekord życiowy (54.36 s), z naszą zawodniczką przegrała jednak wyraźnie. Dwie Polki w finale mistrzostw Europy U-18. Największe wrażenie zrobiła jednak Brytyjka W finale znalazła się też 16-letnia Zofia Tomczyk, drugi z polskich talentów, która już wkrótce może być na tym samym poziomie co Kuś. Ona też jest kandydatką do medalu, w tym roku uzyskała niedawno czas 53.27 s, w Bańskiej Bystrzycy też prezentuje się znakomicie. Pobiegła w trzecim półfinale - 53.97 s to rezultat, który pozwolił zająć jej drugie miejsce. O jedną dziesiątą lepsza była Francuzka Victoria Kwarteng. Dwie Polki na podium, jedna ze złotem? Takie rozwiązanie w sobotę po godz. 19.27 byłoby idealne. Tyle że obie muszą bardzo uważać na Brytyjkę Karę Dacostę, najstarszą w całej stawce. Urodziła się 1 stycznia 2007 roku, wystarczyłoby więc kilkanaście godzin i... w tej kategorii już by teraz nie startowała. Na Słowację przyleciała z drugim czasem w tym roku w stawce, też doskonałym - 53.02 s. I dziś jest on już nieaktualny. Sprinterka z Wysp pobiegła fantastycznie, 52.79 s to jej nowy rekord życiowy. Zarazem i ostrzeżenie dla Kuś przed finałem. Podobnie jak i to, że groźna będzie Holenderka Madelief van Leur - 53.04 s w tym roku, a 53.18 w dzisiejszym półfinale, za plecami Brytyjki. Gdy więc w sobotę wszystkie będą finiszowały razem, może być naprawdę szybko!