Walentynki 2013. Oscar Pistorius przygotowuje romantyczny wieczór dla siebie i ukochanej, która przyjechała do jego willi w Pretorii dzień wcześniej. Kwiaty, kolacja, wymiana prezentów. Reeva Steenkamp ma dla partnera ramkę z ich wspólnym zdjęciem oraz kartkę z wyznaniem miłości. "Róże są czerwone, a fiołki niebieskie. Dziś jest dobry dzień, aby powiedzieć, że... kocham cię" - napisała w środku.Brzmi jak kawałek scenariusza do komedii romantycznej. Ale wydarzenia, jakie rozegrały się potem, sprawiają że tej historii znacznie bliżej do horroru, dramatu, kryminału. Jak ustalą później śledczy, paraolimpijczyk z zimną krwią zamordował swoją dziewczynę, oddając strzały w kierunku łazienki, w której wtedy znajdowała się kobieta. Reeva nie miała szans na ratunek. Początkowo wierzono w historię przedstawianą przez Pistoriusa. Mówił, że zabił Steenkamp w wyniku nieszczęśliwej pomyłki. Wziął ją za włamywacza. Lecz jego wersja wydarzeń posypała się, gdy śledczy przyjrzeli się bliżej szczegółom i odkryli serię kłamstw. Przeprowadzono retrospekcję zdarzeń, wykonano próby balistyczne i pomiary czasowe wykluczające opowieść sportowca. Runął też mit o szczęśliwie zakochanej do granic parze. Okazało się m.in., że na trzy tygodnie przed śmiercią Reeva wysłała do partnera pełnego niepokoju SMS-a. Z zeznań m.in. rodziców zamordowanej południowoafrykańskiej modelki malował się niekorzystny obraz paraolimpijczyka. Opisywano go jako człowieka porywczego, niezrównoważonego psychicznie, zazdrosnego i zaborczego. Ujawniano różne historie stawiające go w złym świetle, w tym jedną z pewnego przyjęcia, podczas którego medalista miał wściec się po tym, jak jedna z kobiet odrzuciła jego zaloty. W procesie z 2017 roku Oscar Pistorius został skazany na 13 lat więzienia za zabójstwo Reevy Steenkamp. Sąd wyjaśniał, że pod uwagę wziął nie tylko samo dokonanie morderstwa, ale również fakt, że mężczyzna działał planowo, a wcześniej wprowadzał w błąd, pozorując wypadek. Dodatkowo cynicznie wykorzystał swoją niepełnosprawność i po prostu próbował wziąć wszystkich na litość. Teraz, 10 lat od tragicznych wydarzeń, głos zabierają rodzice ofiary. Piłkarz oskarżony przez partnerkę o zdradę i przemoc. "Długo milczałam" Ojciec Reevy Steenkamp spotkał się z Oscarem Pistoriusem w więzieniu. Wielkie rozczarowanie Barry i June Steenkampowie przez pewien czas nie chcieli wypowiadać się publicznie. Odmawiali dłuższych wywiadów. Teraz zrobili wyjątek. W rozmowie z "Daily Mail" po raz pierwszy opisują szczegóły szokującego ostatniego spotkania z Pistoriusem. Uczestniczył w nim ojciec Reevy, matka nie była w stanie stanąć twarzą w twarz z mordercą córki. Obawiała się, że nie pohamuje emocji i uderzy go. Przekazała mu jedynie list, po przeczytaniu którego 36-latek "załamał się i zalał się łzami". Początkowo rodzice zamordowanej kobiety wybaczyli Oscarowi. Lecz zmienili zdanie. "Powiedziałem, że już mu wybaczyłem, ale tylko dlatego, że jestem chrześcijaninem. Wybaczyłam mu tylko dlatego, że Bóg by tego chciał. Ale cofamy to teraz. Za dużo złego nam zrobił. Doprowadza nas do szału, że po dziesięciu latach nie może zaakceptować tego, co zrobił" - wyjaśniają. Uderza ich to, że mężczyzna nie chce przyznać się do winy. Pan Steenkamp prosił go o to podczas spotkania, lecz bez skutku. "Powiedziałem Oscarowi, że celowo postrzelił moją córkę, a on temu zaprzeczył. Trzymał się swojej wersji, że myślał, że to intruz. Po tylu latach wciąż czekamy, aż przyzna się, że zrobił to w złości. To wszystko, czego chcieliśmy. Gdyby powiedział mi prawdę, byłby już wolnym człowiekiem, a ja pozwoliłbym, by rozpatrzono jego zwolnienie warunkowe. Ale marnowałem czas. Jest mordercą. Powinien pozostać w więzieniu" - mówi Barry. Nawiązuje do faktu, że jeśli wobec Pistoriusa zastosowane zostanie przedwczesne zwolnienie, sportowiec może wyjść na wolność już niebawem, w ciągu kilku najbliższych tygodni. Oscar Pistorius szokuje. Chce skierować wniosek do sądu, stawia żądania Rodzice Reevy Steenkamp sprzeciwiają się warunkowemu zwolnieniu Oscara Pistoriusa. Chcą, by odsiedział cały wyrok Życie po śmierci córki jest dla państwa Steenkamp jednym koszmarem. Mówią, że tragedia, która spotkała Reevę jest tym, co ich teraz definiuje, co towarzyszy im na co dzień. Barry mówił o tym Oscarowi. "Powiedziałem mu: 'Nie myśl, że tylko ty jesteś w więzieniu, my też jesteśmy w więzieniu. Jesteśmy więźniami tak samo jak ty'. Jesteśmy na wolności. Ale nie wychodzimy, nie widujemy się z ludźmi i całe nasze życie się zmieniło. Więc jesteśmy w więzieniu tak samo jak on" - tłumaczy. I dodaje: "Gdyby on przyznał się do morderstwa, dziś też czułby się inaczej. Ale musi żyć ze swoim złym sekretem". Przyznaje, że podczas spotkania twarzą w twarz z Pistoriusem przeszła mu przez głowę myśl, aby go uderzyć. Ale szybko się opamiętał. Nie jest człowiekiem, dla którego przemoc jest rozwiązaniem. "Zadanie mu ciosu nie byłoby tego warte. Wolałbym raczej wejść na ring z Tysonem Furym. Dostałbym niezłe uderzenie, ale czułbym się lepiej" - twierdzi. Rodzice Reevy są przekonani, że Oscar nie żałuje samego zabójstwa, a tego, że został za nie skazany. Walczą o to, by przynajmniej odsiedział cały wyrok. Steenkampowie założyli fundację charytatywną imienia Reevy, aby pomóc maltretowanym kobietom. Matka zamordowanej planuje też powołać schronisko dla ofiar przemocy domowej. Pistorius przeniesiony do innego więzienia. Będzie odbywał karę bliżej domu rodziców swojej ofiary