Wicemistrz olimpijski przed konkursem mówił, że przyjechał do Chin po złoto. Eliminacje były jednak bardzo nerwowe. "Głowa mi nie wytrzymała, byłem zbyt pewny siebie. Wyszedłem z założenia, że jak na treningach rzucam prawie 70 metrów, to 65 m nie powinno być żadnym problemem. Myślałem, że to kwestia zakręcenia się i rzucenia. Okazało się, że jaja zostawiłem w hotelu i mam nadzieję, że je znajdę do finału" - powiedział. Podopieczny Witolda Suskiego nie był zadowolony także po odległości 65,59, która dała mu awans do finału. "To nie jest nic wielkiego. Prawda jest taka, że w eliminacjach odpadali wielcy mistrzowie, na szczęście mi się udało przez nie przebrnąć" - dodał. Po drugiej próbie, w której osiągnął 59,08, miał spore wątpliwości, czy uda mu się znaleźć w najlepszej 12 zawodów. "Pojawia się jeszcze większy stres, spięcie, adrenalina. A co by było, gdybym znowu głaskał dysk jak kobiety to robią? Chyba teraz najtrudniejsze zadanie mam za sobą, choć medal też nie będzie łatwo zdobyć. Byłem zbyt rozluźniony w Pekinie" - ocenił. "Gdy wiedziałem, że nie czuję się najlepiej, to wtedy było całkowicie inaczej. Ogarniałem się, bo adrenalina mnie mobilizowała. Tym razem było inaczej" - wspomniał. Małachowski ma nadzieję, że padnie kolejny dublet w reprezentacji, a na podium po konkursie rzutu dyskiem będzie dwóch Polaków - on i Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki). "Mam nadzieję, że będzie Mazurek Dąbrowskiego. Chciałbym jednak jeszcze przeprosić ludzi, którzy oglądali transmisję z eliminacji, bo tam padło z moich ust tyle słów na "k" i "ch", że aż mi wstyd. Jestem zdegustowany swoją postawą" - przyznał. Przed ostatnią próbą... kłuł się agrafką. "Wszystko po to, by zacząć myśleć. Mam całe nogi, ręce pokłute. Zawsze to działało i na całe szczęście teraz też się udało" - powiedział. Ostatnio Małachowski musiał także walczyć z bólami w plecach. "Nic mnie teraz nie bolało. A w finale nawet jakby miało mi nogę urwać, to wystartuję" - podkreślił. Finał rzutu dyskiem - w sobotę o godz. 13.50 czasu polskiego. Dotychczas "Biało-czerwoni" wywalczyli pięć medali: złoty Paweł Fajdek (Agros Zamość) w rzucie młotem, srebrny Adam Kszczot (RKS Łódź) w biegu na 800 m i brązowe: Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok) w rzucie młotem oraz tyczkarze Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz) i Piotr Lisek (OSOT Szczecin). Po południu o złoty medal powalczy w rzucie młotem Anita Włodarczyk (RKS Skra Warszawa), a w półfinałach wystąpią: na 110 m ppł Artur Noga (SKLA Sopot), na 200 m - Anna Kiełbasińska oraz na 800 m Joanna Jóźwik (obie AZS AWF Warszawa) i Sofia Ennaoui (LKS Lubusz Słubice). Sprawdź, kiedy nasi będą walczyć o medale!