6 sierpnia Stadion Śląski jako pierwszy w historii w naszym kraju zorganizuje mityng Diamentowej Ligi. Imprezą tej rangi stał sie Memoriał Kamili Skolimowskiej. Piotr Małachowski jako zawodnik wygrał ten cykl aż cztery razy w karierze. Teraz przejął obowiązki dyrektora sportowego tej imprezy, choć nienawidzi kiedy ktoś do niego się zwraca "panie dyrektorze". Paweł Czado: Co właściwie oznacza dla Polski ta decyzja? Piotr Małachowski: - To coś niesamowitego! Memoriał Kamili Skolimowskiej, Stadion Śląski, Polska zapisują się w światowej historii! Ta impreza to absolutny top topów, miting najwyższej rangi. Diamentowa Liga to coś jak Liga Mistrzów w piłce nożnej. Najlepsi zawodnicy, największe gwiazdy... Diamentowa Liga może trafić na Stadion Śląski na dłużej Śmieję się, że nie można już zrobić nic lepszego z wyjątkiem... igrzysk olimpijskich (uśmiech). Cieszę się, że dostajemy taką szansę i mam nadzieję, że to wykorzystamy. Dobrze się składa, że te zawody będą tuż przed finałem Diamentowej Ligi. Dlatego wielu świetnych sportowców będzie chciało tu wystartować żeby zapunktować i załapać się na finał. No właśnie: Diamentowa Liga na Śląskim tylko w tym roku czy na dłużej? - O to chodzi. Wierzę, że Śląski trafia do kalendarza tych zawodów na stałe. Diamentowej Ligi nie dostaje się ot tak. O ten miting ludzie związani ze Stadionem Śląskim, marszałek Jakub Chełstowski, Marcin Rosengarten [szef grupy menedżerskiej "AthleTeam", przyp. aut.] - staraliśmy się naprawdę bardzo długo. Jeżeli szefostwo Diamentowej Ligi zobaczy, że na trybunach są kibice, że ludzie w Polsce chcą to oglądać - na pewno nam tego już nie zabierze. Startowałem tutaj więc wiem, że mogą przyjść tłumy, w dodatku naprawdę znające się na lekkoatletyce. Ludzie tutaj wiedzą kiedy trzeba przestać bić brawo podczas zawodów, kiedy się uciszyć - tak żeby zawodnicy mogli się skupić. Jeśli ktoś potrzebuje braw, dopingu - dostaje je. Znaczy, że ludzie uważnie obserwują, wychwytują i doceniają ważne momenty podczas mitingów. Żyją tym. A gwiazdy potrzebują dopingu, dobrej organizacji. Jeśli tak samo będzie na Diamentowej Lidze - te zawody wpiszą się w kalendarz Śląskiego na kilka ładnych lat! Miał pan sygnały od kolegów-sportowców z reakcją na tę decyzję? - Mnóstwo! Nawet z zagranicy ludzie do mnie piszą sms-y (uśmiech). "Dopięliście swego". Albo "spełniacie marzenia". Są pozytywnie zaskoczeni, składają gratulacje, cieszą się, dopytują o konkurencje itd. Nie tylko dyskobole, także przedstawiciele innych dyscyplin. To jest coś niesamowitego. Nie jestem człowiekiem, który żyje w Internecie, ale kiedy teraz wrzuciłem jakieś filmiki to miały jedne z największych wyświetleń w historii mojego funkcjonowania w mediach społecznościowych. Widać, że to ludzi interesuje, widać, że ludzie tego potrzebują. Trochę pomógł przypadek. Przypadkiem było to, że obostrzenia w Chinach związane w pandemią są wysokie i zaplanowana tam Diamentowa Liga nie dojdzie do skutku, zwolnił się termin. Musieliście jednak na bieżąco monitorować co się dzieje. - Rzeczywiście to splot szczęśliwych dla nas, dla Stadionu Śląskiego okoliczności. Wykorzystaliśmy to, bo trzymaliśmy rękę na pulsie. To ważne, bo nie tylko my chcieliśmy mieć tę Diamentową Ligę, wiele innych krajów też o niej marzyło. Wiedzieliśmy, że mamy szansę, po ubiegłym roku punktacja memoriału Kamili Skolimowskiej była na wysokim poziomie, wysoko w rankingu. Szefowie Diamentowej Ligi znają Śląski i wiedzą, że tutaj potrafi się przeprowadzać wielkie imprezy. Marszałek Jakub Chełstowski mówił: "trzeba wykorzystywać szansę jeśli się trafiają". I my naszą wykorzystaliśmy. Do Chorzowa przyjedzie cała światowa elita Cieszę się, że na koniec mojej kariery zawodniczej doczekałem się w Polsce jednego z najlepszych stadionów lekkoatletycznych na świecie. W Chorzowie mogą teraz odbywać się mecze piłkarskie, koncerty sportowe i imprezy lekkoatletyczne na najwyższym światowym poziomie. Kiedyś było inaczej. Wcześniej ludzie traktowali nas inaczej. Gorzej, jak trzeci świat. Uważali, że jesteśmy zacofani, ale kiedy zaczęli przyjeżdżać do Polski na zawody zaczęli zmieniać zdanie. Nie, u nas już nie ma komuny, żyjemy w wolnym kraju, możemy się rozwijać. Kiedyś musieliśmy się prosić żeby przyjechali, "Zobaczycie, będzie fajny bankiet po zawodach" - argumentowaliśmy (uśmiech). Takie były początki memoriału Kamili, musieliśmy czymś przyciągać. "Pokażemy wam Warszawę, pokażemy wam Śląsk" - kiedy memoriał przeniósł się do Chorzowa. Przez lata spojrzenie na nas zmieniło się. Sportowcy pytają, sami się interesują. Uważam, że to wielki sukces. A co z panem? - Jako dyrektor sportowy memoriału będę uczestniczył w zawodach sportowych już w innej roli. Ale nie lubię tego tytułu, przypomina mi to stare czasy kiedy wszyscy się tytułowali... Jestem do pomocy, wszystkiego się uczę. Staram się rozmawiać z menedżerami, zapraszać zawodników. CZYTAJ TEŻ: Polska trafia do elitarnego grona organizatorów cyklu najbardziej prestiżowych mitingów Teraz przyjedzie do Chorzowa cała światowa elita i zdałem sobie sprawę, że po części także ode mnie będzie zależało jakie nazwiska uda się do nas sprowadzić. Jestem tym podekscytowany. Pracy dużo, konkurencje się zmieniają, pewnym punktem będzie rzut młotem, bo to zawody memoriałowe. Będziemy teraz dopracowywać szczegóły harmonogramu tej imprezy. rozmawiał: Paweł Czado