Piotr Lisek przed HMŚ: Wszyscy się zachowują jak spuszczone psy
Piotr Lisek i Robert Sobera skoczyli w tym roku o tyczce po 5,77, co jest 9. wynikiem na świecie. W halowych mistrzostwach globu w Portland chcą sprawić niespodziankę, tym bardziej, że część lekkoatletów nie wystartuje. - Wszyscy czają się na podium - przestrzegł Lisek.
Brązowy medalista mistrzostw świata z Pekinu po cichu liczy w USA na miejsce na podium. Tym bardziej, że na liście startowej zabrakło m.in. Niemca Raphaela Holzdeppe (5,84) czy Pawła Wojciechowskiego (5,84).
- Ale prawda jest taka, że wszyscy się zachowują jak spuszczone psy. Każdy teraz czai się na medal, a to wcale nie musi być takie łatwe. Jest siedmiu zawodników na tym samym poziomie i każdy z nich liczy na to, że stanie na podium. Zapowiada się interesująca walka - przestrzegł Lisek.
Organizatorzy zawodów w Portland postanowili, że nie będą rozgrywać oddzielnie eliminacji i finału. Konkurs od razu będzie toczyć się o medale.
- Mi to jest obojętnie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest od razu finał, czy musimy przedzierać się przez eliminacje - przyznał.
Konkursy skoku o tyczce - mężczyzn i kobiet - będą pierwszą rozgrywaną konkurencją w Portland. Jako jedyne odbędą się w czwartek miejscowego czasu (piątek rano w Polsce).
- Rywalizacja nie odbędzie się prawdopodobnie w głównej hali lekkoatletycznej, ale w hali koszykarskiej. Powodem jest niedostosowanie obiektu do potrzeb skoku o tyczce. Zobaczymy jak to będzie, ale pewnie trochę inaczej niż zazwyczaj - powiedział zawodnik OSOT Szczecin.
Lisek nie ukrywa, że celuje w medal. - Niekoniecznie brązowy, bo ich mam już sporą kolekcję. Chociaż nie. Żartuję - przyjmę każdy krążek - powiedział.
Ostrożniej wypowiada się Sobera.
- Mam nadzieję, że będę oddawać dobre skoki, pokażę to, co potrafię. Szczególnie na rozbiegu, bo to chyba najważniejszy element. Jeśli on będzie dobrze funkcjonować, to całe skoki będą dobre, a wtedy też będą wysokie. Nie stawiam sobie ani celów wynikowych, ani też nie zakładam konkretnego miejsca. Chcę zrobić swoje - zaznaczył zawodnik wrocławskiego AWF.
Lisek w USA jest od tygodnia, Sobera doleci tuż przed startem. Później obaj zostają w Kalifornii na zgrupowaniu, by przygotowywać się do sezonu letniego.
- Na skoczni jesteśmy rywalami, ale prywatnie bardzo się lubimy i przyjaźnimy. Dlatego zawsze jest lepiej, jak na zgrupowaniach jest jeszcze ktoś. Choć będziemy trenować oddzielnie, to pewnie sporo czasu będziemy spędzać ze sobą - powiedział Lisek.
On sam nie uważa, by start w halowych mistrzostwach świata jakoś przeszkodził mu w przygotowaniach do sezonu letniego. Z tego właśnie względu wielu zawodników, nie tylko tyczkarzy, zrezygnowało z udziału w imprezie (17-20 marca).
- To raptem o 10 dni dłuższy sezon. Nie uważam, by to wszystko jakoś miało duży wpływ. Może po prostu o te 10 dni później rozpocznę rywalizację na stadionie. Tym bardziej, że po zgrupowaniu w Chula Viście czeka mnie jeszcze obóz we włoskiej Formii - ocenił.
W halowym czempionacie wystąpi 17 reprezentantów Polski.
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.