W 2015 roku w Pekinie Lisek zajął trzecie miejsce, dwa lata później w Londynie był wicemistrzem świata, a w 2019 roku w Dosze znów stał na najniższym stopniu podium. Aby sięgnąć po srebro, musiał pokonać poprzeczkę na wysokości 5,89 m, do brązowych medali wystarczyło: 5,87 w Dosze i 5,80 w Pekinie. Taką wysokość jak w stolicy Chin zawodnik OSOT Szczecin osiągnął w tym sezonie tylko raz - w maju w rodzinnych Dusznikach (5,81 m). Jeszcze na początku czerwca skakał po 5,70-5,71 (w Bydgoszczy i Chorzowie), a później z każdymi zawodami było coraz gorzej. Piotr Lisek drugi w mityngu w Bawarii Teraz wreszcie zaczął się, miejmy nadzieję, trend odwrotny. Niespełna 30-letni zawodnik w bawarskim Rottach-Egern w trzeciej próbie pokonał w końcu 5,75 m, a później opuścił 5,80 m. Rywalizacja o zwycięstwo w całych zawodach odbyła się więc na wysokości 5,84 m - i tę od razu pokonał Niemiec Bo Kanda Lita Baehre. Lisek próbował trzykrotnie - wszystkie próby były już nieskuteczne. Z kolei Amerykanin Matt Ludwig przeniósł dwie próby na 5,88, ale też nie dał rady. Wygrał więc Baehre, czyli czwarty zawodnik poprzednich mistrzostw świata. Wiele wskazuje na to, że aby zdobyć medal w Eugene, potrzebne będzie skuteczne skakanie na znacznie wyższych wysokościach. Faworycie pozostają od dłuższego czasu ci sami. Na igrzyskach złoto zdobył Szwed Armand Duplantis (6,02 m), srebro Amerykanin Christopher Nilsen (5,97 m), a brąz - Brazylijczyk Thiago Braz (5,87 m). Trzy dni temu na mityngu Diamentowej Ligi w Sztokholmie kolejność była taka sama, przy czym Duplantis pobił rekord świata wynikiem 5,16 m, a Amerykanin i Brazylijczyk uzyskali po 5,93 m. Rywalizacja tyczkarzy na mistrzostwach świata w Oregonie odbędzie się 22 lipca (eliminacjeI 0 24 lipca (finał).