Zawodnik OSOT-u Szczecin uzyskał wynik o osiem centymetrów lepszy od własnego rekordu Polski, który poprawił 25 stycznia w Cottbus. W tym sezonie halowym jeszcze nikt nie uzyskał takiej wysokości. W ostatnich 15 latach tylko dwóch europejskich tyczkarzy skoczyło 6 metrów w hali - Polak oraz Francuz Renaud Lavillenie, do którego należy także rekord świata (6,14). "Piotrek powiedz mi, czy na tej wysokości jeszcze da się oddychać" - napisał na Facebooku mistrz świata z 2011 roku Paweł Wojciechowski, któremu Lisek w tym sezonie odebrał najlepszy rezultat w historii polskiej lekkoatletyki. Trenowany przez niewiele starszego od siebie Marcina Szczepańskiego 24-letni Lisek ma znakomity rok. 25 stycznia uzyskał 5,92, a w Poczdamie zaliczył także 5,93 m. "Piotr Lisek skoczył 6 m w Poczdamie! Pierwszy Polak, który pokonał 6 m!!! Dumna koleżanka klubowa płacze z radości!!!" - przyznała na Facebooku była tyczkarka, wicemistrzyni świata 2009 Monika Pyrek. "Kosmos!!! Wielkie graty!!!" - ocenił specjalista od biegu na 800 m Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL). Lisek już wcześniej mówił, że celem na ten sezon jest właśnie ustanowienie rekordu kraju. Czuł się mocny, wierzył w siebie i zapewniał, że wykonał bardzo dobrą pracę pod okiem Szczepańskiego. Czwarty zawodnik igrzysk w Rio de Janeiro jest uznawany za "brązowe dziecko tyczki". Stawał na najniższym stopniu podium mistrzostw świata - w hali (2016) i na stadionie (2015) oraz halowych mistrzostw Europy (2015). Urodzony w Dusznikach niespełna 25-letni lekkoatleta na stadionie najwyżej skoczył 5,82. Za miesiąc w Belgradzie Lisek będzie walczyć o złoty medal halowych mistrzostw Europy. Na razie jest faworytem, bo jeszcze nikt na świecie nie skoczył w tym roku 6 metrów. Polscy kibice będą mogli go dopingować chociażby 16 lutego w mityngu Orlen Cup w Łodzi.