Obaj polscy mistrzowie młota rozpoczęli sezon miesiąc temu w Nairobi - Wojciech Nowicki rzucił wtedy 79.14 m, Paweł Fajdek - 75.82 m. Dla Nowickiego był to niezły start, ale i tak cała stawka świetnych przecież zawodników znalazła się w cieniu genialnego Ethana Kaztberga. Młody Kanadyjczyk, sensacyjny mistrz świata z Budapesztu, rzucał grubo ponad 83 metry, w najlepszej próbie uzyskał 84.38 m. Jeśli odliczyć rezultaty zawodników z dawnego ZSRR, a później z Rosji i Białorusi, to dalej w historii posyłał młot tylko Japończyk Koji Murofushi. Powiedzieć więc, że Katzberg jest w tej chwili głównym faworytem do olimpijskiego złota, to coś oczywistego. Równa forma Wojciecha Nowickiego, równa forma Pawła Fajdka. W przypadku tego drugiego jest jednak niedosyt Wojciech Nowicki po występie w Nairobi zrobił sobie dwutygodniową przerwę od startów, w domowym mityngu w Białymstoku uzyskał na początku maja 78.33 m. Rezultat, z którym może walczyć o medal mistrzostw Europy, ale nie dający gwarancji na taki sukces. Dziś w Montreuil miał cztery podobne próby: zaczął od 79.54 m, później trzykrotnie rzucał powyżej 78.5 m. Każdy z tych wyników dałby mu zwycięstwo we Francji. Inaczej wygląda bowiem sytuacja z Fajdkiem, który ostatecznie został sklasyfikowany na drugiej pozycji. Gdy w Nairobi uzyskał 75.82 m, pisał, że to miejsce i warunki niespecjalnie mu pasują. Trener pięciokrotnego mistrza świata, znakomity niegdyś młociarz Szymon Ziółkowski, mówił w Interii tak: Takie wyniki, jakie utrzymał w kole w Nairobi, czyli w granicach 76 m, to były najsłabsze rezultaty na treningach. Dlatego ten start nie jest dla mnie żadną informacją na temat tego, co zrobiliśmy przez kilka ostatnich miesięcy. Paweł jest zdrowy i jest dobrze przygotowany. I dodał, że tak wyraźna przegrana z Katzbergiem też ma swoją wymowę: - Na pewno Paweł dostał w Nairobi prztyczka w nos, bo od gówniarza dostać osiem metrów w bezpośredniej rywalizacji, to nie jest nic miłego. Sam takie coś przechodziłem, tylko z rąk Pawła. Wicemistrz świata wrócił po 19 miesiącach. I przegrał z polskimi mistrzami Fajdek miał więc wskoczyć w swoim drugim tegorocznym starcie na wyższy poziom, ale... to się nie udało. Zaczął od 75.74 m, po wypuszczeniu młota głośno krzyknął, sprawiał wrażenie zadowolonego. Tyle że sprzęt nie poleciał tak daleko, jak sam tego oczekiwał. W dwóch innych próbach też przekroczył granicę 75 metrów, ale to wciąż nie jest dalekie rzucanie. W Montreuil ma rekord zawodów - w 2012 roku uzyskał tu 81.39 m. Być może przełom nadejdzie już w sobotę, 34-latek z OŚ AZS Poznań jest na liście startowej Memoriału Janusza Kusocińskiego. W Chorzowie zmierzy się m.in. z Katzergiem, Nowickiego zabraknie. Czy tym razem różnica między nimi będzie mniejsza? Te wyniki wystarczyły Polakom do zajęcia pierwszego i drugiego miejsca, a to cieszy. Trzeci był Francuz Quentin Bigot, wicemistrz świata z Dohy z 2019 roku. On startował pierwszy raz od sierpnia 2022 roku, w Montreuil rzucił 75.42 m.