Dla Ewy Swobody to był drugi start w tym sezonie halowym. Kilka dni temu w Ostrawie zajęła drugie miejsce, uzyskując czas 7,09 sek. Swoboda w eliminacjach w Orlen Cup w Łodzi zaspała na starcie. Potem musiała nadrabiać na dystansie, ale zrobiła to z wielką mocą. Choć popełniła błąd już na początku biegu, to jednak wyszła z tego obronną ręką. Znakomity bieg 21-latki. Rekord Polski i czwarty wynik w historii Ewa Swoboda z pierwszą wygraną w sezonie Na metę wpadła jako pierwsza w czasie 7,16 sek. To był drugi wynik eliminacji, bo o 0,06 sek. szybciej pobiegła Włoszka Zaynab Dosso. Zaraz po biegu Swoboda pukała się w czoło, jakby doskonale zdające sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Finał zaczął się od falstartu. Ten popełniła Jagoda Mierzyńska. Sędziowie dopatrzyli się błędu tej zawodniczki i ukarali ją żółtą kartką. Tę dostała też Magdalena Stefanowicz. W powtórce startu Swoboda ruszyła zdecydowanie lepiej, ale na sąsiednim torze zdarzyła się sytuacja rzadko spotykana. Potknęła się bowiem Szwajcarka Mujinga Kambundji. Niemal uklęknęła ona na bieżni, ale pozbierała się i do mety dobiegła na czwartej pozycji - 7,27 sek. Na niej najszybsza była Swoboda. Polka uzyskała czas 7,13 sek., ale musiała odpierać ataki Dosso. Włoszka była jednak wolniejsza o 0,03 sek. Sprinterka narzekała też na atmosferę przed startem. Przyznała, że w eliminacjach na starcie było głośno i nie można było się skupić, ale na finale było już o wiele lepiej. - Kibice, mam prośbę. Uciszcie się, kiedy stajemy na starcie! - zaapelowała. W finale pobiegły jeszcze trzy inne Polki. Stefanowicz była piąta 7,31 sek., ale w eliminacjach była szybsza o 0,01 sek. Aleksandra Piotrowska była szósta - 7,34 sek., a Mierzyńska ósma - 7,36 sek.