Dwa lata temu, w swoim debiucie, Pia Skrzyszowska nie dostała się do finału swoich pierwszych halowych mistrzostw świata. Tyle że w Belgradzie rywalizowała nie na płotkach, a w płaskim biegu na 60 m. W półfinale uzyskała bardzo dobry czas 7.17 s, finiszowała o jedną setną za Zaynab Dosso, czyli tą, która w Glasgow sięgnęła w sprincie po brąz. Włoszka zrobiła w tym czasie ogromny postęp, Skrzyszowska jednak podobnie. Ale już w innej konkurencji, czyli w bieguna 60 m przez płotki. Polka w porannych eliminacjach pokazała, że jest w znakomitej formie - czas 7.80 s był jej najlepszym w tym roku, zarazem zaledwie o dwie setne gorszym od ubiegłorocznego rekordu życiowego. I o trzy setne gorszym od 44-letniego rekordu Polski Zofii Bielczyk, na który warszawianka poluje od jakiegoś czasu. Dziś miał nadejść ten moment, jeśli nie w półfinale, to w decydującym starciu o medale. Pia Skrzyszowska kontra rekodzistka świata. To miał być wstęp do walki o złoto Skrzyszowska trafiła już do pierwszego półfinału - z każdego z trzech awans miały wywalczyć po dwie najlepsze zawodniczki. Dla dwóch z najlepszymi czasami spoza tego grona zostawały jeszcze skrajne tory w finale. Polka miała obok siebie Devynne Charlton - broniącą srebra sprzed dwóch lat reprezentantkę Bahamów. A Charlton ledwie trzy tygodnie temu pobiła w Nowym Jorku 16-letni rekord świata na tym dystansie, teraz wynosi on 6.67 s. Tydzień później wyrównała go Amerykanka Tia Jones, która z powodu kontuzji jednak ze startu w Glasgow zrezygnowała. Dla Skrzyszowskiej wyznacznikiem jest rekord Polski, gorszy o jedną dziesiątą sekundy, bieg w jego okolicach powinien dać medal. W teorii, patrząc na tegoroczne występy, żadna inna zawodniczka nie powinna być dla Polki aż takim zagrożeniem w walce o finał - i nie była. Skrzyszowska, na szóstym torze, jakby nieco zaspała na starcie, została od razu za biegnącą obok Charlton. Później jednak pokazała innym, że jest w świetnej formie. Wpadła na metę za Bahamką, z wyrównanym rekordem życiowym - 7.78 s. Charlton miała 7.72 s - zapewne powtórzenie takiego czasu w finale może dać jej złoto. A Polka? Powalczy o medal - już o godz. 22! Kapitalny rekord Francji i wielki dramat holenderskiej gwiazdy. Oto rywalki Skrzyszowskiej A w finale swój apetyt na medal zgłosiła jeszcze reprezentantka Francji Cyrena Samba-Mayela, która wygrała drugi półfinał w rewelacyjnym czasie 7.73 s - to nowy rekord Francji. Drugą lokatę zajęła Irlandka Sarah Lavin (7.90 s). Ostatni bieg wygrała Amerykanka Masai Russel (7.79 s) przed Bahamką Charismą Taylor (7.91 s), ale prawdziwy dramat przeżyła kandydatka do medalu: Holenderka Nadine Visser, która niedawno z Polką dwa razy wygrała. Świetnie zareagowała, ale zahaczyła o pierwszy płotek, niemal upadła. I to pogrzebało jej szanse. Stawkę finalistek uzupełniły dwie zawodniczki, które uzyskały czas 7.95 s - Brytyjka Cindy Sember i Węgierka Luca Kozak.