Andrzej Klemba: Nie tego chyba spodziewała się pani po swoim występie w Łodzi? Pia Skrzyszowska: Zdecydowanie bardziej liczyłam na zwycięstwo i najlepszy wynik w sezonie. Dwa razy pobiegłam słabo i jest przykro. Ten start był nieudany, ale są też takie w karierze. Jest jakiś mały kryzys kiedy startuje zawodach. Było po prostu kiepsko, czy wie pani, że były jakieś błędy? - Nie wiem dlaczego, ale w tym sezonie biegam z błędami technicznymi, podbiegam pod płotki i skaczę przez nie, zamiast biegać. Nie wiem skąd to się pojawiło, próbuję to wyeliminować. Udaje się na treningach, ale na zawodach nie zgrywa się całość. Na mecie chyba pani nie dowierzała w ten wynik? - Jak w moim pierwszym starcie w Belgradzie zobaczyłam wynik 8,01, to pomyślałam, że gorzej się nie da, ale jednak się da. Pobiegłam jeszcze wolniej. Biorę to na klatę i tyle. Mam nadzieję, że ta moja złość odbije w końcu i będą lepsze wyniki. Na razie nie pokazuję tego co bym chciała. Ten sezon rzeczywiście jest inny. Do tej pory wchodziła pani mocno, a teraz zaczyna słabo. - Forma ma być w marcu, więc jeśli tutaj przegrywam, to jeszcze jest okej. Liczę, że w imprezach mistrzowskich będę biegała na poziomie 7,80 s. Mam nadzieję, że będę się rozpędzać. Nie owija pani w bawełnę i mówi Pani wprost, że ten bieg to był koszmar. - Bo tak było. Jestem zawodniczką na takim poziomie, mam tak dobre rekordy życiowe i medale, a więc bieganie na osiem sekund jest naprawdę niefajne. Nie każdy potrafi się zdobyć na samokrytykę. - Wiem co treningi pokazywały i dlatego jest niedosyt, a z drugiej strony spokój, bo wiem, że forma powinna przyjść. I wiem, że są błędy techniczne, które trzeba wyeliminować. Nie jest to łatwe, biegam konkurencję techniczną. Mam pięć rzędów płotków i jak na każdym zwalniam, zamiast przyspieszać, to stąd takie wyniki. Czyli treningi dają jednak nadzieję, że forma jest, tylko trzeba... - Zdecydowanie tak, bo miałam najlepszy chyba swój obóz w życiu przed sezonem. I takie same, sprawdziany, jak rok temu i dwa lata temu. Wiem co pokazywały i wiem, że może być lepiej niż w zeszłych latach, ale na razie jest gorzej.