23-letnia mistrzyni Europy sprzed dwóch lat i brązowa medalistka z tego roku z bieżnią pięknie zmodernizowanego stadionu Stade de France przywitała się z trzecim rezultatem w swoim biegu eliminacyjnym. Wygrała Portorykanka Jasmine Camacho-Quinn z wynikiem 12.42, a nasza gwiazda kręciła nosem. Najbardziej na czas, bo zawodniczce, której życiówka na tym dystansie na stadionie wynosi 12,37 s, chluby nie przynosi rezultat na poziomie 12.82. Pia Skrzyszowska: Pobiegłam tak, jakbym była młodziczką i pierwszy raz widziała płotki - Zrobiłam to, co zawsze, czyli dokładnie to, czego nie powinnam robić w eliminacjach. Czułam, że byłam trzecia, ale chciałam, żeby pokazali na tablicy to trzecie miejsce, bo inaczej byłby wstyd - mówiła otwartym tekstem podopieczna swojego taty, Jarosława Skrzyszowskiego. Ubolewała nad tym wynikiem, ale szybko znalazła pocieszenie. - Dzięki temu, że się nie zmęczyłam takim biegiem, zachowałam ekstra siły. Do półfinału mam dwa dni, a tam pobiegnę swoje - zapowiedziała najlepsza polska płotkarka. Ponieważ temat przewodni wracał jak bumerang, Pia uraczyła nas jeszcze choćby niesztampowymi porównaniami tego, co zaserwowała sobie w eliminacjach. Mimo utyskiwania na to, w jakim stylu zakwalifikowała się do półfinału, Pia zapewniła, że nie jest "wkurzona". - Jestem spokojna o swoją formę i przygotowanie. Dzisiaj dobrze się wyspałam, rano było dosyć chłodno, więc byłam obudzona, ale nie za bardzo pobudzona. Skoncentrowana, ale nastawiona tak, by pobiec na wyczucie. Tu chodziło tylko o duże Q, bo półfinały już będą mocne na maksa. I tam już trzeba będzie biegać szybciutko - nie ma wątpliwości zawodniczka AZS-AWF Warszawa. Bardzo optymistycznie brzmią słowa na temat formy, którą Skrzyszowska po prostu czuje. - Jestem w jakiś sposób w życiowej formie, ale nie gwarantuję tutaj rekordu Polski. Ja chcę tylko wiedzieć, że pobiegłam swoje i na maksimum, który mogę z siebie dać. Wówczas będę zadowolona, bo wiem, że to może mi dać dużo - tym zdaniem prawie zakończyliśmy szeroki wątek sportowy. Zapytałem jeszcze o tatę i trenera w jednej osobie, czy już zamieniła z nim zdanie, a koleżanka z innej redakcji dodała swoje. - Nie było jeszcze okazji, widziałam go tylko na starcie jak robiłam próbny dobieg. I wyszedł mi on wtedy bardzo dobrze, a potem Pia zrobiła to, czego nie powinna. Jakiej reakcji mogę się z jego strony spodziewać? Może zaśmieje się i powie: "co to był za start?". Bo to był ten element, nad którym pracowaliśmy - uśmiechała się lekkoatletka. Następnie dopytywaliśmy Pię o inne sprawy, między innymi jak przebiega jej pobyt w wiosce olimpijskiej, w której zameldowała się w piątek. Skrzyszowska ma ten przywilej, że w pokoju przebywa sama, wyrażając z tego faktu swój podziw. - Z kolei apartament dzielę z Adą Sułek, Klaudią Kazimierską i Karoliną Łozowską. Wcześniej była jeszcze Malwina Kopron. Bardzo fajnie nam się mieszka - dodała na odchodne. Artur Gac, Paryż