7,77 s - takim czasem 1 marca 1980 roku Zofia Bielczyk ustanowiła w finale halowych mistrzostw Europy rekord świata. Dla niej był to trzeci bieg tego dnia - zarazem wyjątkowy, w którym pokonała m.in. Grażynę Rabsztyn. I ten wynik utrzymuje się jako najlepszy w historii polskiej lekkiej atletyki aż do teraz. Mistrzyni Europy z Monachium celuje w... rekord Polski! A ten ma długą brodę To, że Pia Skrzyszowska jest w stanie uporać się z rekordem Zofii Bielczyk, wiadomo już od jakiegoś czasu. Rok temu zaczęła sezon halowy w Düsseldorfie od uzyskania na 60 m przez płotki 7.86 s w półfinale, a później 7.84 s w finale. Kilka dni później była już blisko rekordu kraju - 7.78 s w Łodzi i 7.79 s w Toruniu pokazywało, że lada moment zostanie pobity. I wtedy zawodniczkę AZS AWF dopadł pech - kontuzja mięśnia dwugłowego wyeliminowała ją z rywalizacji do końca tego zimowego sezonu, także z halowych mistrzostw Europy. Teraz początek startów wskazuje, że wynikowo jest podobnie. Dwa biegi na 7.85 s w Łodzi pokazywały, że forma jest doskonała, trzeba tylko jeszcze coś minimalnie dodać, jak rok temu. Idealna okazja nadarzyła się już po trzech dniach, w mityngu Czech Indoor Gala, zaliczanym do cyklu World Athletics Indoor Tour Gold. Już w Łodzi, po swoim drugim biegu, 22-letnia warszawianka tłumaczyła, że ma jeszcze kilka rzeczy do poprawy. - Na starcie jestem jeszcze zbyt wolna i trochę za wysoko nad płotkami. Może potrzebuje silniejszej stawki, by szybciej wystartować i pobić rekord - analizowała. Ta mocniejsza stawka była już w Ostrawie, choć nie aż tak mocna, jak kilka dni temu w podobnym mityngu w Astanie. Dwa świetne biegi Pii Skrzyszowskiej. Polka nie dała w finale szans rywalkom, co za reakcja startowa! W Ostrawie Polka błysnęła już w półfinale - wygrała go z łatwością (7.88 s), jako jedyna uzyskała czas poniżej 7,90 s. W swoim biegu pokonała Irlandkę Sarah Lavin, w pierwszym zaś triumfowała Nadine Visser. Holenderka utrzymuje świetną dyspozycję z jesieni, gdy przecież niemal w każdym biegu na stadionie na 100 m przez płotki uzyskiwała czas w okolicach 12.61-12.65, wygrywała wtedy z Polką. Dziś obie najgroźniejsze rywalki Skrzyszowskiej przebiegły półfinał w czasie 7.95 s. W finale Skrzyszowska nie dała im żadnych szans. Kapitalnie wystartowała - czas reakcji 0.115 s to już coś niemal z pogranicza falstartu, trudno o lepsze wyjście z bloków. A później miała dość wyraźną przewagę. Także na ostatnim płotku, więc finisz był formalnością. Zawodniczka AZS AWF Warszawa uzyskała czas 7.82 s, swój trzeci w karierze - wyprzedziła Visser i Lavin o 11 setnych, a o 12 setnych: Amerykankę Alayshę Johnson. Ta ostatnia często błyszczy na 100 m przez płotki, swój rekord życiowy sprowadziła już do 12,35 s. A to czas, o którym Polka wciąż marzy. Tym samym Skrzyszowska zabrała rekord mityngu Holenderce, bo rok temu Nadine Visser w Ostrawie przebiegła ten dystans w czasie 7,86 s. No i Polka może się cieszyć czwartym rezultatem na świecie w 2024 roku: szybsze od niej są na razie tylko Bahamka Devynne Charlton (7.75 w Lubbock w Teksasie), Nigeryjka Tobi Amusan (7.77 w Astanie) i Amerykanka Tia Jones (7.80 w Lubbock w Teksasie).